Może...nie, na pewno ma rację. Już czas zostawić to za sobą...? W każdym razie, ostatecznie w końcu mieliśmy chwilę dla siebie, i nie zamierzałam tego czasu zmarnować. Choć to już koniec tej frakcji, koniec ukrywania i duszenia emocji przed nim, pewnie jeszcze długo nie będę mogła się wyzbyć tych myśli.
— Nie...masz rację. - westchnęłam cicho, wpatrując się w bladą, tajemniczą tarczę księżyca. Dziś ubyło jej chyba nieco, ale nadal oblewała świat jasnym, delikatnym światłem. Dzięki temu nasza droga wydeptana przez leśne zwierzęta była dobrze widoczna, przycieniona przez rosnące obok drzewa. Nie spieszyliśmy się jednak nigdzie ani nie mieliśmy konkretnego celu. Po prostu cieszyliśmy się ze swojej obecności, maszerując bok w bok. Chrzęściły cichutko bandaże. Pewnie wyglądamy jak para mumii. - pomyślałam, parskając śmiechem pod nosem.
— Co...? - nie zdążył dokończyć, gdyż w tym momencie w zamyśleniu uderzyłam łbem o najbliższy pień. - ...cię tak bawi? - dokończył, teraz sam śmiejąc się. Oddałam mocnego kopniaka wrednej przeszkodzie, po czym postanowiłam zająć się drugim śmieszkiem. Rzuciłam się na niego, udając walkę, lecz ogier okazał się silniejszy. Wkrótce to ja leżałam na ziemi. Udało mi się mimo to wywinąć, bowiem szybkość i zwinność gniadosza pozostawiała wiele do życzenia.
Staliśmy teraz obok siebie, nadal trzęsąc się trochę, z pyskami zwróconymi ku niebu, oczy na najcenniejsze brylanty na świecie w nieskończonej ilości. Oboje zakopaliśmy się we własnych myślach. Przypominało to tamtą noc, jednak ta była znacznie przyjemniejsza i jakby bardziej prawdziwa. Wreszcie spuściłam głowę. Po chwili Khonkh zrobił to samo, po czym wbił wzrok we mnie, jakby się nad czymś zastanawiając. Odwzajemniłam spojrzenie, patrząc w jego oczy, odbijające nieliczne pasemka światła w mroku. Zmrużyłam powieki, nie mając pojęcia, co takiego szykuje, a wyraźnie do czegoś się przygotowywał.
— Przeżyliśmy razem wiele chwil. - zaczął cicho. Wyprostowałam się, czekając na dalszy ciąg. - Dobrych i złych. Chcę przeżyć takich więcej. Po prostu cię kocham, więc...Czy zostałabyś moją partnerką?*
Na moment w moim życiu nastąpiła pauza. Mimo wszystko nie ominęło mnie zaskoczenie i zdumienie. Nigdy nie przeszło mi przez głowę coś takiego, jak partnerstwo, o którym nawet nie miałam pojęcia w młodych latach. Ale kocham go. To...będzie niczym pieczęć miłości.
— Jeszcze się pytasz? Tak. - mimowolnie wyrecytowałam szeptem na jednym oddechu, a na moim pysku pojawił się uśmiech.
<Khonkh? :3 :D XD *) *Zrobię taki obraz pod tytułem: Przeżycia z pomocą emotikonek*>
*Właściciel postaci wyraził zgodę na podjęcie tej decyzji.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!