Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

5.03.2018

Od Khonkha do Yatgaar "Zaginięcie. Władca, nauczyciel życia stadnego" Cz. V

Poranek przywitał nas wszystkich sporymi opadami śniegu. Widoczność ograniczyła się do kilku metrów, na szczęście nie było wiatru. W takiej sytuacji jakiekolwiek działania wojenne nie wchodziły w grę. Należało jedynie rozstawić wszędzie straże. Zaraz po przebudzeniu była to pierwsza myśl, która wpadła mi do głowy. Odwróciłem głowę, by sprawdzić jak się ma Yatgaar i czy jeszcze śpi, ale jej już nie było. Z lekka mnie to zasmuciło, ale postanowiłem w takim razie zająć się wszystkim samemu. Lubiłem kiedy klacz mi towarzyszyła i pomagała, ale ostatecznie to ja jestem władcą i poradzę sobie samemu. Najpierw poleciłem Hasminie, Dorianowi, Aronowi i Byornowi, by zajęli odpowiednie miejsca i strzegli stada przed niebezpieczeństwem. Wybrałem też konie, które miały ich potem zmienić. Następnie postanowiłem odnaleźć Hankena, by sprawdzić, jak mu idzie wytwarzanie dla nas broni. Po drodze jednak zauważyłem Yatgaar. Stała nieco na uboczy i polerowała swoją włócznię z taką energią i zaciętością, jakby zależeć od tego miało jej życie. Postanowiłem do niej podejść.
-Czemu tak nagle zniknęłaś?-spytałem. Klacz odwróciła się z wyrazem zaskoczenia na twarzy.-Wybacz, powinienem najpierw się przywitać-odparłem, zdając sobie sprawę z mojego niegrzecznego zachowania.
-Nie, nic się nie stało. A co do twojego pytania, wstałam wcześniej i nie chciałam cię budzić, więc poszłam się przejść-powiedziała Yatgaar. Uśmiechnęła się przy tym, ale uśmiech ten wyglądał na bardziej smutny niż radosny. I wymuszony.
-Mogłaś mimo wszystko mnie obudzić. A tak w ogóle to coś się stało?-spytałem.
-Nie, a co miałoby się stać?-odparła, jak na moje, zbyt szybko klacz. Przez to nie wydało mi się to do końca prawdą.
-Nie kłam, przecież widzę-powiedziałem.
-Ech, no dobrze. Po prostu obudziłam się dziś rano z potwornym bólem brzucha. Być może coś mi zaszkodziło, w końcu nie od dziś wiadomo, że wykopane spod warstwy śniegu rośliny nie są najlepszym pożywienie. Myślałam, że jak się przejdę to ból ustąpi. Potem postanowiłem spróbować się jakoś uspokoić, na przykład czyszcząc moją włócznię. Lubię to robić-powiedziała Yatgaar, ponownie siląc się na uśmiech.
-To czemu tego od razu nie powiedziałaś? Powinnaś iść do medyka-odparłem.
-Mamy wojnę. Nick i beze mnie ma na głowie wielu pacjentów-odparła Yatgaar.
-Ale w końcu leczenie członków klanu to jego zadanie. Sam sobie wybrał taką rangę. Mimo wszystko powinnaś skorzystać z jego pomocy. Albo chociaż idź do Atom bomb'a, może on coś poradzi?-powiedziałem. Starałem się przekonać klacz mimo jej uporu.
-W sumie to masz rację. Pójdę do medyka, najlepiej od razu-odparła Yatgaar. Zaskoczyło mnie, że tak łatwo dała się przekonać.
-Iść z tobą?-spytałem.
-Nie trzeba, poradzę sobie. Ty masz pewnie dużo na głowie-powiedziała klacz.
-Ale to może poczekać-odparłem.
-Naprawdę, poradzę sobie-powiedziała Yatgaar, po czym oddaliła się szybkim krokiem. Przez chwilę stałem w miejscu, nie rozumiejąc jej zachowania. Czułem, że było w nim coś dziwnego, ale nie wiedziałem co. Tym bardziej nie mogłem zrozumieć, co mogłoby zaniepokoić tak Yatgaar. Bo na ból brzucha to ja nie dam się nabrać. Zdecydowałem jednak, że nie ma co dalej nad tym myśleć, póki klacz sama nie powie mi, co się stało. Poszedłem więc, tak jak planowałem, do Hankena.
-Witaj, masz może coś nowego?-spytałem.
-Witaj Khonkhu-odparł Hanken.-Co prawda z tych materiałów, które mi dostarczacie, nie za wiele da się zrobić, ale udało mi się stworzyć pułapkę przypominającą ludzkie wnyki-dodał ogier.
-Wspaniale! Następnym razem zabiorą ją ze sobą szpiedzy i rozstawią w pobliżu obozu wroga-odparłem uradowany. Hanken przekazał mi pułapkę, po czym pożegnaliśmy się. Ogier był naprawdę pomocny. Postanowiłem odszukać Mikado i jemu powierzyć zadanie zainstalowania pułapki. W trakcie moich poszukiwań ponownie udało mi się dostrzec Yatgaar. Od razu skierowałem się w jej stronę. Po chwili klacz spostrzegła mnie.
-Wybacz, nie mogę rozmawiać. Muszę iść się zdrzemnąć. Nick kazał mi dużo odpoczywać-powiedziała klacz, jak tylko się do niej zbliżyłem. Następnie niemal natychmiast odeszła. Teraz już byłem pewien, że coś tu nie grało. Mimo to postanowiłem zostać Yatgaar w spokoju, gdyż wiedziałem, że naciskanie na nią w takiej sytuacji tylko pogorszyłoby sprawę. Odszukałem więc Mikado i wyjaśniłem mu jego zadanie. Ogier w mig wszystko zrozumiał. Następnie poszedłem poszukać czegoś do jedzenia. Zaraz po tym postanowiłem odszukać Yatgaar i spróbować się czegoś od niej dowiedzieć. Nie udało mi się to jednak, gdyż wtedy właśnie Cherry i Dorian przybiegli, oznajmiając, że nigdzie nie ma Mindy. Cały klan został postawiony na nogi. Przeszukaliśmy naszą siedzibę, jednak nie znaleźliśmy klaczki. Należało więc zorganizować poszukiwania w terenie.
-Najlepiej będzie, jeśli udadzą się na nie osoby dobrze znające okolice i radzące sobie poza klanem, czyli zwiadowcy, przewodnicy, szpiedzy, obrońcy albo bojownicy-usłyszałem obok siebie głos Yatgaar. Spojrzałem na nią zdziwiony. Po jej wcześniejszym, dziwnym zachowaniu, nie było śladu.
-Masz rację. Mikado i Kasja mają wkrótce wyruszyć na misję, więc ich zostawmy. Sprawdzą tylko, czy Mindy nie ma w Stadzie Hańby, jeśli zajdzie taka potrzeba. Bojowników lepiej zostawmy na wypadek ataku. Pójdą z nami Dorian, Cherry, Kirk, Grey, Hasmina, Valentia i Aron.
-Lepiej zrobimy, jeśli podzielimy się na dwie grupy-dodała klacz. W odpowiedzi pokiwałem głową. Po kilku minutach na poszukiwania udały się dwie grupy. Ja i Yatgaar byliśmy w tej samej. Cieszyłem się z tego, mimo że nie to było teraz najważniejsze, tylko odnalezienie źrebięcia. Wolałem nie myśleć, co mogło stać się Mindy. Szukaliśmy dwie godziny, ale nic to nie dało. Postanowiliśmy zrobić krótki postój.
-Czemu się zatrzymujemy? Powinniśmy szukać nieprzerwanie dalej!-zawołał zdenerwowany Dorian.
-Musimy ustalić jakąś strategię. Chyba że chcesz biegać bez opamiętania po lesie, to proszę bardzo, droga wolna- powiedziałem. Ogier już nic mi nie odpowiedział. Po krótkiej namowie zdecydowaliśmy się kierować się jeszcze przez jakiś czas w stronę Stada Hańby, a następnie mieliśmy wrócić do klanu okrężną drogą, by przeszukać większy teren.
<Yatgaar? Co z Mindy? Pozostawiam to tobie XD>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika