- Dobra, nie mam zamiaru dalej tracić siłę na twoje pyskowanie i pytać się ciebie, skąd u licha się ono wzięło. Po prostu chodźmy z nim do reszty. Zapewne przyda się i tobie i źrebięciu lekarz. - popatrzyłam się na Marabell. Zdziwiła mnie jej propozycja. Po co mi lekarz? Tym bardziej z klanu. Choćby się szukało dzień i noc nie znajdzie się tu żaden godny uwagi medyk, który mógłby zdiagnozować jakąś dolegliwość. Jedyne co potrafili robić ci wspaniali i skuteczni "lekarze" były opatrunki, które tak czy inaczej, po kilku ruchach zsuwały się z rany.
-Beznadziejny pomysł. Co medyk miałby teraz zrobić? Nawet nie będzie potrafił mnie zbadać. A zresztą. Nie zależy mi zupełnie na tym śmieciu - szturchnęłam źrebaka, który próbował wstać. Ogierek od razu się przewrócił. - Weź go sobie do tego lekarza, może mu wypruć wnętrzności, powyrywać flaki, zrzucić go z urwiska, obedrzeć ze skóry. - pchnęłam próbujące się podnieść źrebię wprost na Marabell. Odwróciłam się na tylnich kopytach i odgalopowałam. Niech ten śmieć zniknie mi z oczu. Najlepiej na zawsze, ale pewnie się nie uda, więc niech chociaż teraz zabierze te swoje szczudła. Hmm... Jak mogę go nazwać? Niech będzie Takhal. Przecież to jest prawdziwa zaraza. Niech ginie.
<Marabell?>
→ Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU
13.03.2018
Od Tenebris do Marabell "Pozbyć się ciężaru"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!