Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

7.03.2018

Od U'schii ,,Zawalczyć chociaż o swój kawałek ziemi. Przewodnik" Część 2

O poranku zaczęliśmy się zbierać. Mimo że wygraliśmy bitwy, jak widać, stado dalej na nas napadało. Trzeba było się ewakuować, by nie dopuścić już do takich sytuacji, jednak każdy pomimo chęci zapewnienia bezpieczeństwa miał mały problem ze wstaniem po wczorajszej bitwie, wiadomo, jedni okazywali to mniej, drudzy bardziej. Po chwili zauważyliśmy, że Khonkh gdzieś zniknął. Zapewne poszedł coś ustalić z mordercami. Jednak ku naszym zdziwieniu na zbiórce go nie było, a ponadto nikt go nie widział. Już sama nie wiedziałam, czy mówią prawdę, ale wiedziałam jedno — władca nie znika ot, tak sobie.
- Przecież on tu był — przez stado przechodziły szmery — Gdzie się stracił, hołota?
Postanowiliśmy się rozdzielić. Jedni mieli go szukać, inni stać na straży. Za pół godziny miała być zbiórka, mniej więcej tam gdzie stała straż. Mimo naszych obaw nie musieliśmy długo czekać. Arab zjawił się chwilę potem.
- Załatwiłem to z nimi po męsku — rzucił, wyraźnie siląc się na, chociaż krztę kultury.
Widziałam na nim wyraźne oznaki zmęczenia. Z tego wywnioskowałam, że te „sprawy” nie były najmilsze... więc po prostu zostawiłam go w spokoju. Za to Khokh wykazał się do nas kompletnym szacunkiem. Zamiast iść, chociaż na przemyślenia, zapytał z niepokojem.
- Gdzie reszta z was?
- Zaraz wrócą. Na razie cię szukają- odpowiedziała Ya z uśmiechem- Umówiliśmy się, że mają wstawić się tu za pół godziny.
Ogier uśmiechnął się lekko i odszedł. Śledząc go wrogiem, przyuważyłam, że idzie w kierunku naszej jaskini. I niech się rozgrzeje, nasz „domek” miał tę zaletę, że pomimo zwisających sopli, zawsze ocieplał.
**************************************************************************************************
Konie wróciły w zaważającym tempie. Powiedziałam im o znalezieniu władcy, a one szczęśliwie odsapnęły. Niedługo potem wyruszyliśmy. Szliśmy przez piękne pola i w nasze oczy rzucały się pierwsze oznaki wiosny.
- No proszę, po wczorajszej bitwie wszystko wymiecione — powiedziałam gdy przechodziliśmy koło jeziora- To też były te męskie sprawy?
Na jego pysku na chwilę wymalował się niepokój, jednakże szybko zatarł go uśmiechem.
- No co ty! Ja bym się nawet do takiej roboty nie zabrał. Przecież zawsze może mi spaść korona — zaśmiał się.
Poczułam, że wszystko idzie w najlepszym kierunku...
Kuniec wojen

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika