Zaraz gdy tylko wypowiedziałem ostatnie słowa przemówienia, wybuchła niesamowita wrzawa. Nie zaskoczyło mnie to ani trochę. Niektóre konie zaczęły zadawać pytania, inne panikować.
- Spokojnie, nie możemy panikować. Wojna to straszna, ale często nieunikniona rzecz. Pamiętajmy jednak o dwóch rzeczach: jesteśmy Klanem Mroźnej Duszy, a nasz bóg, Arot, jest z nami! Nie damy się wrogom! Jeśli podniosą na nas miecz, wytrącimy im go! Jeśli podniosą na nas swoje kopyto, obronimy się, choćbyśmy mieli je odgryźć samymi zębami! Klan Mroźnej Duszy nie pozwoli pokonać się nikomu! To oznaczałoby utratę wolności i honoru! Stado, które chce nam odebrać te dwie wspaniałe rzeczy, jest Stadem Hańby! A coś takiego nie może pokonać uosobienia sprawiedliwości, siły i wolności! Tym zaś jest nasz klan! Nie przegrywamy, bo nie umiemy przegrywać. Nie umiemy przegrywać, bo nie przegrywamy- starałem się wzbudzić w swoich poddanych ducha walki. Ku mojej uciesze, udało mi się to. Spojrzałem ukradkiem na Yatgaar i dostrzegłem w jej oczach błysk podziwu, ale tylko przez krótką chwilę.
- Co więc teraz zamierzasz zrobić, przywódco?- usłyszałem pytanie zadane przez kogoś z tłumu.
- Cóż, działania wojenne dopiero się zaczynają. Przede wszystkim zamierzam co noc stawiać warty na wypadek niespodziewanego ataku. Najwięcej pracy będą teraz mieli szpiedzy, zwiadowcy i czujki. Zaraz po nich mordercy oraz obrońcy i bojownicy. Jednak nie tylko oni, wszyscy mają obowiązek przygotowania się do wojny. Na razie proponuję podzielić stado na kilka grup. Jedna zajmie się zaopatrzeniem, druga trenowaniem innych, trzecia szpiegowaniem i pilnowaniem stada za dnia oraz w nocy. Obecnie uznałem, że najlepiej będzie, jeśli Bojownicy, mordercy i obrońcy zajmą się szkoleniem innych członków. Piorun musi przeszkolić nastolatków, jednak będą też oni brali udział w normalnym szkoleniu z resztą koni. Teraz wszyscy zajmą się swoimi zadaniami, Dorian i Aron zajmą się strzeżeniem stada i patrolowaniem terenów. Reszta niech rozpocznie trening lub przygotowania. Yatgaar, Hanken, Byorn, Hasmina i Fenrir mają za zadanie stawić się na spotkanie ze mną obok zamarzniętego strumyka. To na razie tyle, można się rozejść- powiedziałem. Gwar rozmów wybuchł ponownie. Nie były one już jednak tak przesycone paniką, a jedynie zwykłym strachem czy podekscytowaniem.
- Jaki masz dalszy plan?- spytała Yatggar, gdy tylko wszyscy odeszli.
- Skierować się na wyznaczone przeze mnie spotkanie. Ty też powinnaś- odparłem, lekko się przy tym uśmiechając.
- Podziwiam cię, że nadal możesz tak beztrosko sobie żartować. Wiesz przecież, że nie o to mi chodziło- powiedziała klacz.
- Należy ustalić strategię. Nie mamy w stadzie zawodowych strategów, dlatego wybrałem ciebie, gdyż jesteś najlepszym do tej roli koniem. Byorn jest także bardzo inteligentny, Fenrir i Hasmina byli z nami, więc mogą się przydać. Hanken zaś jest najstarszy w stadzie, musi być zatem doświadczony. Jego pomoc może okazać się niezastąpiona- wyjaśniłem, podczas gdy oboje kierowaliśmy się już w stronę miejsca spotkania. Yatgaar przytaknęła, po czym na chwilę zapadła cisza.
- Zauważyłaś, że w obliczu wojny, ich nieufność do mnie spowodowana tamtym dziwnym wydarzeniem zmalała? Sam zresztą zupełnie zapomniałem o tym wszystkim aż do teraz- powiedziałem.
<Yatgaar?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!