Ruszyliśmy w kierunku, w którym znajdowało się stado.
- Wypatrujmy też jakichś śladów. Zamieć pewnie i tak wszystko zasypała, ale warto dokładnie obserwować otoczenie- powiedziałem. Marabell skinęła głową na znak, że rozumie. Wokół panowała niemal idealna cisza, którą przerywał tylko dmący ile sił wiatr.
- Mam nadzieję, że szybko odnajdziemy drogę powrotną- powiedziała klacz.
- Ja także. Klan nie może pozostać zbyt długo tak nagle bez przywódcy- odparłem.
- Nie mogliśmy odejść daleko...- nie byłem pewien, czy Marabell powiedziała to bardziej do mnie, czy do siebie. W końcu przestaliśmy rozmawiać, skupieni na próbie znalezienie drogi powrotnej. Wtem moją uwagę zwróciły wyraźnie odciśnięte na śniegu ślady. Kiedy podszedłem bliżej, aż zaparło mi dech. Od razu rozpoznałem, do kogo one należą.
- Co się stało?- spytała Marabell, kierując się w moją stronę. Musiała widzieć moją zszokowaną i przejętą minę.
- Wilki- rzuciłem krótko. Klacz podeszła i także spojrzała na ślady.
- Faktycznie...- powiedziała bardzo przejęta Marabell.
- W dodatku, sądząc po wyglądzie śladów, musiały one powstać niedawno. Inaczej zostałyby zasypane- powiedziałem.
- To znaczy, że ich właściciele nadal mogą być w pobliżu- odgadła Marabell, kończąc za mnie moją wypowiedź. Spojrzeliśmy po sobie z przejęciem.
- Musimy uważać. I ostrzec stado, kiedy już do niego wrócimy- odparłem, po czym bez zwłoki ruszyłem w drogę. Klacz podążyła za mną.
- Rozglądajmy się na wszystkie strony i nasłuchujmy- dodałem po chwili. Marabell pokiwała głową. Ponownie wokół zapanowała cisza, ale tym razem zdawała się ona być nasycona czymś w rodzaju złowrogiego oczekiwania. Od momentu natknięcia się na ślady wilków nachodziły mnie właśnie takie myśli, ale starałem się je odganiać. W końcu naszym priorytetem było teraz odnalezienie drogi do stada. Bezpiecznej drogi do stada.
<Marabell?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!