Wstałem jak zwykle dość wcześnie, aby w porę się ze wszystkim uwinąć, zanim obudzi się reszta stada. Zrobiłem między innymi mały obchód i z zadowoleniem stwierdziłem, że jeszcze przez jakiś czas będziemy mogli pozostać na tych terenach. Skoro już udało nam się znaleźć względnie suchy kawałek ziemi, w dodatku obfitujący w pożywienie, żal byłoby go zbyt szybko zostawić. Najlepiej będzie udać się na kolejną wędrówkę za mniej więcej dzień, dwa- pomyślałem. Członkowie klanu zaczynali się powoli budzić, jednak nie spodziewałem się, że o tak wczesnej porze spotkam kogoś w pełni rozbudzonego. Zmierzałem właśnie do swojej jaskini, gdy zaczepił mnie bułany ogier, który niedawno został nowym członkiem naszego stada.
- Witaj Shere Khan! Jeszcze raz dziękuję za przyjęcie do stada. Jestem bardzo wdzięczny- powiedział.
- Naprawdę nie masz za co, w końcu dlaczego miałbym cię nie przyjmować? Tu każdy koń, który tak jak my pragnie wolności, jest mile widziany- odparłem. Właśnie wtedy nastąpiła przerwa w naszej krótkiej wymianie zdań. Staliśmy przez chwilę w niezręcznej ciszy. Mimo że znałem tego ogiera dość krótko, zdążyłem już zauważyć pewną cechę, która nas łączyła. Żaden z nas raczej nie był wybitnie wylewnym gadułom, która mówi tylko po to, aby mówić.
- W takim razie...- zacząłem, chcąc się pożegnać, ale w tym samym czasie Amigo przerwał mi:
- Kiedy ruszamy znów w drogę?- zapytał.
- Myślę, że za dzień, dwa. Nie ma co się spieszyć- odparłem.
- A jest dla mnie jakieś zajęcie?
- Hm, myślę, że coś by się znalazło. Trzeba zrobić zwiad, miała się tym zająć Iris, ale uważam, iż dobrze by było, gdyby ktoś jej towarzyszył- powiedziałem.
- Nie jest to jednak konieczne- dodałem po chwili. Amigo jednak zupełnie zignorował moją wypowiedź, uradowany, że ma możliwość zrobić coś po raz pierwszy dla stada.
- Z chęcią pójdę z nią na zwiad- powiedział. Trochę zdziwiłem się jego pozytywną reakcją na tą propozycje, ale przypomniałem sobie, że on przecież ledwo co do nas dołączył i zapewne nie poznał jeszcze Iris.
- Jesteś pewien? Nie znasz tej klaczy, ale dobrze radzę, przemyśl to- odparłem. Na pysku Amigo zagościła konsternacja.
- Co miałeś na myśli?- spytał, ale nie zdążyłem odpowiedzieć, gdyż właśnie tuż obok nas, jak spod ziemi, wyrósł obiekt naszej rozmowy.
- Witam, witam i o zdrowie pytam!- zawołała, po czym obrzuciła nas obydwu ciekawskim spojrzeniem.
- O, widzę, że mamy nowego kolegę w naszym klanie? Potrzebujesz może, żeby ktoś cię oprowadził albo pomógł w... czymkolwiek?- zapytała, uśmiechają się figlarnie.
<Amigo? Spoko, jeszcze rozkręcimy akcję:) Już w ruch poszył NPC XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!