Prowadziłam sporą grupę przez wzgórza, aż w końcu dotarliśmy na dużą polanę, usianą tysiącami kwiatów, motylami latającymi tu i tam. Soczystą trawą i pszczołami pracującymi ciężko w ulu. Wszyscy się zatrzymaliśmy, usłyszałam w oddali szum rzeki, co dodały mi jeszcze więcej pomysłów, na zabawę.
-Hm.. może najpierw berek? –zapytałam grupę, która odwróciła głowę w moją stronę.
-Dobry pomysł! –zawołała Mindy, patrząc na resztę źrebaków, szukając aprobaty. Wszyscy kiwnęli głowami, a wyszło, że gonić będzie Mika. Ruszyliśmy galopem całą siłą. W końcu wątpliwości nas wszystkich, rozwiało szczęście. Skakaliśmy przez powalone pnie, gałęzie które spadły podczas burzy a co najważniejsze, dobrze się bawiliśmy! Dotarliśmy do rzeki, co było moim planem. Ponieważ wzdłuż rzeki można było dojść do domku ludzi. Wyszło, że Mindy będzie dalej gonić, więc zaczęłam biec właśnie tą drogą do domku. Reszta wzięła ze mnie przykład, podążając brzegiem wartkiego nurtu.
-I jak? Jest super! –wykrzyknęłam do Shiregt’a, który znalazł się kilka centymetrów za mną. Źrebak podniósł głowę, patrząc na mnie.
-W sumie? Racja! –odparł, przyspieszając. Gonitwa trwała dobre 15 minut, w których zmieniali się goniący, raz byłam ja, raz Vayola a raz Shiregt. Bo wyczerpującym biegu, dotarliśmy do końca mojej trasy. Około trzydziestu metrów od nas, znajdował się nieznaczny domek. Wszyscy zatrzymali się z impetem. Obróciłam się zdziwiona
-No co jest? Możemy sobie spojrzeć przez okno.. a potem pójdziemy! –powiedziałam, zdziwiona reakcją reszty źrebaków.
< Shiregt? No, proszę bardzo, wycieczka rozpoznawcza za darmo B3>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!