-BEREEEEK! –klacz leżała chwilę zdezorientowana, pewnie mój wrzask ją ogłuszył. Zanim Vayola wstała ja uciekłam już dosyć daleko, nigdzie nie było widać żywej duszy, a ja schowałam się za potężnym drzewem o rozłożystej koronie. Było zupełnie cicho, w końcu wychyliłam się zza drzewa, nikogo nie było widać, ruszyłam więc przy granicy lasu, chodziłam w tę i z powrotem. Po jakimś czasie usłyszałam stukot kopyt, w oddali majaczyła wyraźna sylwetka jakiegoś ogiera. Zaciekawiona stanęłam w miejscu, w końcu ogier skręcił w stronę przeciwną. Wciąż ciekawa owego konia, ruszyłam za nim. Po kilku minutach szukania, nic nie znalazłam, jakby ogier się rozpłynął. Kłusowałam dalej, aż w końcu przyspieszyłam maksymalnie, na tyle by nie zdążyć zahamować przed ciemnym kształtem który wyskoczył z krzaków. Wpadłam na niego, a potem cofając się, potknęłam o kamień i upadłam na tyłek. Spojrzałam w górę, to był ten sam ogier. Od razu wstałam i popatrzyłam mu w oczy a potem wesoło zapytałam:
-Kim jesteś? –uśmiechnęłam się.
<Bush Brave? Czekam co wymyślisz ( ͡° ͜ʖ ͡°) >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!