- Owszem- odpowiedziała Marabell między namiętnościami.
- Czy to właśnie cię tak gryzło, czy mi się tylko wydaje?- zapytałem zaniepokojony.
- Tak...- odparła.
W myślach się trochę wkurzyłem. Jak można tak traktować konie? Wyśmiewać się z takiego powodu? Powoli traciłem wiarę w szpiegów.
- Oj Marabell, oj Marabell i tyle nerwów Cię to kosztowało. Czemu ja tego nie wyznałem wcześniej?
Klacz uśmiechnęła się. Widać było, że cieszyła się, że już parę miesięcy po prostu mi się szalenie podobała. Spojrzałem zza ogromnej dziury w jaskini. Słońce migotało, a na niebie tworzyły się barwne kanony kolorów. Nie mogłem nie zaproponować kolejnej przechadzki. Tym razem jako para. Jednak Marabell jakby czytając mi w myślach, poprzedziła mnie.
- Oczywiście- odparłem-Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie jesteś czarodziejką.
- Hmm?
- Czytasz moje intencje- odpowiedziałem, dotknąłem ją i zostawiając ją w stanie osłupienia, rozpocząłem zabawę ze źrebięcia — berka.
-Hej!- zawołała, lecz ja byłem już parędziesiąt metrów przed nią. I tak rozpoczęła się wspaniała zabawa. Biegaliśmy tu i tam, śmiejąc się we wniebogłosy. W końcu zmęczeni przerwaliśmy ją i zwolniliśmy chód.
Spacerowaliśmy przez rozległe łąki i pola. Przyznam się, że cały czas gapiłem się w migoczące oczy partnerki, chcąc jakby sprawdzić, czy dalej jest zadowolona. W końcu ona to zauważyła i roześmiała się. Szczerze było mi trochę głupio, ale po chwili również wybuchnąłem śmiechem. Powinienem już dawno trochę przełamać tę barierę „ograniczonego zaufania”. W pewnym momencie zwróciłem się do niej.
- Gdyby ktoś nas zauważył razem, po tym wszystkim, to byłoby dużo plotek. Chociaż ja osobiście się tym nie przejmuję. Ważne, że się kochamy — to jest najważniejsze.
Klacz przytaknęła. Gdy wróciliśmy, była już późna noc. I tutaj na koniec chcę przytoczyć parę moich przemyśleń. Czy to, co się dzisiaj stało, zmieni moją miłość do niej? Absolutnie. Dalej będę czuł to podwyższone ciśnienie. Zmieni się tylko jedna rzecz- niepokój przed odrzuceniem, a jednocześnie przez to, że nie chcę jej okłamywać, zastąpi ciepła rodzinna atmosfera...
<Marabell?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!