Wiele tysięcy lat temu, istniało stado koni, którego tereny były tak rozległe, że zajmowały prawie całą Mongolię. Na czele tej grupy stał bardzo mądry ogier, żyjący tak długo, że jego imię zatarło się na kartach historii.
Starzec miał wiele, również nieśmiertelnych, dzieci i wnuków, a każde z nich posiadało jakąś wyjątkową moc, dzięki której miały opiekować się stadem. Teleportacja była specjalnością najmłodszej członkini rodu, która z chęcią wykorzystywała ją do pomocy innym. Jednak dobrego serca w jej działaniu było niewiele - chodziło jej tylko i wyłącznie o dobrą reputację, która mogła jej pomóc dostać się na tron. Nie można powiedzieć, że jej się nie udało, gdyż zdobyła uznanie i szacunek u poddanych. Kiedy więc stary władca zebrał swoje wnuki, by ogłosić im, kogo wybrał na swojego następcę, przyszła na miejsce pewna, że wie, kto dostąpi zaszczytu władania ich ziemiami. Jednak przeliczyła się. Podczas uroczystości, z okazji której wszystkie konie zebrały się aby świętować pojawienia się nowego władcy, na tron wstąpił jej starszy brat. Młoda księżniczka wpadła w szał, widząc, że wszystkie jej starania poszły na marne. Wyskoczyła przed tłum i stanęła twarzą w twarz ze starym ogierem. Wykrzyczała mu prosto w pysk wszystkie swoje zalety i to, jak bardzo się starała, zarzuciła mu, że jest niesprawiedliwy i starość przewróciła mu w głowie. Przez tłum zebranych przeszły szepty zaskoczenia, troski, strachu i pogardy. Starzec wysłuchał wszystkich krzyków wnuczki ze stoickim spokojem, wciąż zachowując kamienną twarz. Kiedy skończyła, wyprostował się i spojrzał na nią z góry. Początkowo chciał pozbawić ją życia, jednak miał zbyt dobre serce. Zamiast tego, wysłał ją na Księżyc, aby tam samotnie spędziła wieczność. Przerażone krzyki koni, nie przyzwyczajonych do wszelkich przejawów zła, były ostatnim, co usłyszała w swej historii na ziemi. Kiedy następnym razem otworzyła oczy, znajdowała się na srebrnym okręgu. Wiele razy próbowała wrócić do domu, dzięki swojej mocy teleportacji, jednak nie była na tyle potężna, by mogła przenieść coś tak ciężkiego jak ciało z duszą przez tak długą drogę. Jedynym, co docierało do niej z Mongolii, to głosy jej rodziny, która mówiła do Księżyca w nadziei, że dotrą do niej wiadomości. W ten sposób dowiedziała się o obaleniu jej dynastii, przez konie, które bały się jej potężnych członków. Z czasem głosy rodzeństwa i wujostwa znikały, ale pojawiały się inne, nieznane. Wsłuchiwała się w opowieści z ich życia. Najbardziej upodobała sobie konie, które wiodą ciekawą egzystencję, a jednak mogą z nią rozmawiać noc w noc. Najbardziej wytrwałe oraz zasłużone konie dostawały od niej możliwość zamieszkania na nieboskłonie, by również móc słuchać opowieści innych koni. Tak powstały gwiazdy, oraz ich królowa - Luna.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!