Kopałam, gryzłam, zmieniałam szybko położenie, żeby zadać kolejny cios - tak, jak uczono mnie na lekcjach walki. To drzewo nie miało ze mną żadnych szans. Zostanie zniszczone, tak jak każde inne, które stanęło na mojej drodze, kiedy targały mną silne emocje - czyli dość często, bo emocje chowane przed światem dość szybko wzrastają i piętrzą się w umyśle.
- Czym ci to drzewo zawiniło? - usłyszałam za sobą znajomy pisk.
- Ava - mruknęłam, nie przestając gorączkowo bić w drzewo, jakby zależało od tego moje życie.
- Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej - w jej głosie słyszałam ciekawość, oraz coś zupełnie nowego - troskę. U tak niepoprawnej optymistki jak ona, było to naprawdę rzadkością. Jednak nie skomentowałam tego nijak, gdyż byłam zbyt skupiona na mordowaniu drzewa. Doskonale wiedziałam, że gdybym miała się teraz odezwać, z moich oczu znów zaczęłaby płynąć kaskada łez, a głos stałby się niemal tak piskliwy, jak mojej ptasiej znajomej.
- Aha... Po prostu trenujesz, racja? Za bardzo przejmujesz się wygraną. Wyglądasz, jakby umarli twoi rodzice, powinnaś...
- Jeden - jęknęłam, powoli poddając się swoim uczuciom.
- Jeden...? - sokolica najwidoczniej nie rozumiała. W końcu ją olśniło - Oł... przykro mi. Nie chciałam, ja... Nie wiedziałam.
Stanęłam, opierając łeb o to, co zostało z pnia. Po moim pysku zaczęła spływać słona ciecz, coraz więcej i więcej.
- To wszystko przeze mnie... Ja... - stwierdziłam, że jednak wolałabym zachować dla siebie to, że zamordowałam własną matkę. Nie chciałam stracić pierzastej znajomej - Matka na pewno byłaby ze mnie dumna, gdybym wygrała te Igrzyska. Dlatego trenuję. A przy okazji to nieźle odstresowuje, wiesz? - uśmiechnęłam się do niej słabo, jednak byłam pewna, że przez to wyglądam jeszcze gorzej.
- Może ci pomogę - ptak, nie czekając na moją zgodę, zaczął szarpać gałęzie. Korzystając z okazji, otarłam swój pysk, po czym wróciłam do maltretowania rośliny.
CDN
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!