Zmęczona mordowaniem biednej rośliny, zaprzestałam tego karygodnego czynu. Spojrzałam na swoje dzieło. Z, dawniej średniej wielkości drzewa, zostały prawie same drzazgi. Pień nie miał w ogóle kory na wysokości mojego pyska. Prawie wszystkie gałęzie zostały wyrwane przeze mnie, reszta przez Avę, która łaskawie postanowiła mi pomóc.
- Chyba starczy - powiedziałam, kiwając głową zadowolona ze swojego dzieła.
- To prawda - skrzeknęła sokolica, przyglądając się mi uważnie, jakby szukała jakichś śladów smutku na moim pysku. Ja jednak ukryłam wszystkie złe emocje, żeby już jej nie martwić.
- Masz jeszcze jakąś energię? - zapytałam z chytrym uśmiechem.
- Tak. A co? - ptaszyna spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Mam pewien pomysł na zabawę i przy okazji trening.
- Wysłów się w końcu! - zaskrzeczała poirytowana Ava - Dobrze wiesz, że nie lubię zagadek.
- Nie rzucaj się tak. Po prostu poszukaj jakichś małych rzeczy. Kamyki, te gałązki też mogą być.
- Powiedz, co kombinujesz. Muszę wiedzieć!
- Im szybciej uzbierasz, tym szybciej się dowiesz.
Raróg postanowił już się ze mną nie kłócić i poleciał po przedmioty, o które prosiłam. Trochę to zajęło, jednak w końcu ułożyłyśmy stosik i mogłam wytłumaczyć zasady mojego pomysłu.
- Będziesz brała którąś z tych rzeczy, wzlatywała trochę nad ziemię i puszczała.
- Czekaj, myślałam, że to ty będziesz trenować.
- Masz rację, to ja będę trenować - odparłam.
- Nie rozumiem - sokolica wydawała się mocno skonsternowana.
- Ja będę starała się w to trafić. No wiesz, jak będzie jakiś kamyk czy coś w tym stylu, to ja w to kopnę, a gałęzie mogę próbować złapać w pysk - powiedziałam tonem, jakby była to oczywista oczywistość.
- Dlaczego wydaje mi się, że to ja bardziej się namęczę - pisnęła oskarżająco moja towarzyszka.
CDN
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!