-WILK! - krzyknęłam, i zaczęłam uciekać w stronę stada, jednak nie sama. Gonił mnie ten wilk. Nagle przemówił do mnie zwyczajnym głosem:
- Nie bój się! Ja nie jadam koniny! Konie koni nie jedzą, a ja jestem trochę krewna z koniem, bo mam jego głos! - Po prostu mu nie wierzyłam, choć się zatrzymałam.
- Jak to z koniem? - powiedziałam w końcu, ale dalej niezbyt pewna, czy ten wilk mówi prawdę. Na to wyglądało, bo nie rzucał się na mnie.
- Och, opowiedzieć ci to? O, a tak przy okazji, to mam na imię Tajemnica, a ty? - spytała mnie wilczyca, lecz nie wiedziałam, czy mam się jej przedstawić, jakoś się wypsnęło z pyska…
- Kasja. - powiedziałam. Skierowałam się w stronę głębin lasu.
- Czy ty chcesz tam iść, całkiem sama? Możesz nie dożyć jutrzejszego ranka! Tam jest pełno wilków, niespokrewnionych z koniem. - powiedziała.
- Muszę sprawdzić, jak się powiedzie wycieczka ze źrebaka… - nie zdążyłam odpowiedzieć, kiedy wilczyca zaczęła gadać o tym, że ma jutro wolny dzień, i może mi pomóc. Lecz ja jej tak nie do końca wierzyłam, że jest spokrewniona z koniem, choć mówiła z końskim akcentem, a tak jak na początku mówiła: ,,KOŃ KONIA NIGDY NIE ZJE". Może jednak okaże się dobra?
CDN
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!