-To może teraz sobie trochę odpoczniesz, a potem jakoś dojdziemy do stada? Mógłbym co prawda pójść po kogoś, ale wolałbym cię nie zostawiać-powiedziałem dość niepewnie, gdyż zupełnie nie wiedziałem, jak powinienem się zachować.
-Świetny pomysł-odparła Sirocco. Po chwili już nic nie mówiła i wystraszyłem się, że znowu zemdlała. Zaraz jednak uspokoiłem się, uświadamiając sobie, że klaczka tylko zasnęła. Usiadłem więc obok niej, lekko zmęczony. Musiałem zaczekać, aż Sirocco się obudzi, co średnio mi się podobało. W końcu zdecydowałem się wstać i trochę przejść. Powinienem pilnować Sirocco, ale jeśli nie oddalę się za daleko, nic jej się nie stanie-pomyślałem. Nie musiałem odejść daleko, aby natknąć się na ślady wilków, które zaatakowały nas w nocy. Sam byłem pewien, że zginiemy jedną z najgorszych śmierci. Ponadto towarzysząca mi klaczka zemdlała. Jeden z wilków rzucił się wtedy w moją stronę, a ja odbiegłem kawałek. Choć nie liczyłem, że mój plan się powiedzie, nie miałem wiele do zaryzykowania. Kiedy drapieżnik skoczył w moją stronę, schowałem się szybko za rosnącym za mną drzewem. Wilk dość mocno przywalił w roślinę. Nie czekając, aż z powrotem się pozbiera, wybiegłem zza drzewa i zadałem drapieżnikowi dwa kopnięcia. Jedno w pysk, drugie w łapę. Wilk wrzasnął, upadając przede mną. Dziwnie podkulił kończynę, którą zaatakowałem, toteż zaryzykowałem się uznać, że jest złamana. Do tego z jego twarzy ściekała krew. Zostawiłem drapieżnika na miejscu i wróciłem do drugiego, który już chciał dobrać się do Sirocco. Nie miałem pojęcia, jak poradzić sobie z drugim wilkiem, bo nawet nie marzyłem o tym, że da się nabrać na tę samą sztuczkę, co jego towarzysz. Wtedy jednak ponownie usłyszałem długie wycie jakiegoś wilka. Drapieżnik, który chciał zaatakować Sirocco, podniósł głowę i skierował swoje czujne spojrzenie w stronę, z której dochodził dźwięk. Chwilę później odwrócił się i zawarczał na swojego kompana. Zaraz jak powalony przeze mnie wilk pozbierał się, oba drapieżniki ruszyły w stronę, z której dochodziło wycie. Nie ukrywałem wtedy swojego zdziwienia, jednak nie miałem czasu do stracenia. Trochę pokręciłem się tu i ówdzie i udało mi się znaleźć tereny blisko naszego klanu. Wiedziałem doskonale jak stamtąd trafić z powrotem do stada, ale musiałem wrócić do Sirocco. Wszystko to przypomniało mi się, jak tylko natknąłem się na ślady tych wilków. Byłem zaciekawiony, co takiego oznaczało dla nich to wycie, skoro zrezygnowały z, nie oszukujmy się, łatwego posiłku i pognały jak na złamanie karku. Wyglądało to nawet zabawnie, zważywszy, że jeden z drapieżników musiał poruszać się na trzech łapach. Pokręciłem się jeszcze tu i ówdzie, aż postanowiłem, że najwyższy czas wrócić do Sirocco. Kiedy jednak z powrotem znalazłem się tam, gdzie zostawiłem moją towarzyszkę, po klaczce nie było ani śladu.
-Sirocco!-zawołałem głośno. Zdenerwowałem się trochę, że jej nie ma, ale byłem pewien, że nie odeszła daleko i zaraz z powrotem się odnajdziemy.
<Sir? Gdzie ci się zniknęło? XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!