Przez następnych kilka długich chwil panowała niczym niezmącona cisza. Nie odezwało się nawet żadne nocne zwierzę, co, według mnie, było jeszcze straszniejszy, niż gdyby zewsząd dochodziły wszelakie odgłosy. Oczywiste było, że jakieś zwierzęta nas obserwowały, a przez to, że się nie ujawniały, uczucie bycia obserwowanym było jeszcze gorsze do zniesienia.
-Jeśli mam być szczery, to ani trochę nie mam ochoty spać-powiedziałem.
-Ja również-odparła niemal natychmiast Sirocco. Pozostało nam więc tylko czekanie. Usiadłem, a po chwili położyłem się, chcąc dać odpocząć swoim zmęczonym biegiem nogą. Po chwili klaczka ułożyła się blisko mnie. Nie tylko słyszałem ją, ale też widziałem lekki zarys jej ciała (na pewno nie ułatwiało mi tego jej umaszczenie) i czułem bijące od niej ciepło.
-Sirocco?-powiedziałem, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
-Czego znowu?-mimo, że nie widziałem jej pyszczka, wyobraziłem sobie uśmiech, który na pewno zagościł na nim, kiedy wypowiedziała te słowa.
-Masz mieć rodzeństwo, prawda?-spytałem.
-Tak, a o co chodzi?-zapytała.
-O nic. Pragnę cię tylko ostrzec, że to nic dobrego-odparłem, wzdychając ciężko.
-Uważasz tak, bo nie potrafisz dogadać się z bratem?-spytała natychmiast klaczka.
-Wcale nie. Uważam tak, bo jestem starszy i przez to bardziej doświadczony-wyjaśniłem.
-Oż ty! A co to niby miało znaczyć? Tylko pół roku- powiedziała Sirocco, po czym zadała mi mocnego kuksańca w bok, po którym z moich ust od razu dało się słyszeć ciche syknięcie.
-Jesteś niebezpieczna dla otoczenia!-zawołałem, po czym oboje zaśmialiśmy się. Nagle jednak do moich uszu dotarł jakiś szelest. Klaczka także musiała go usłyszeć bo oboje równocześnie zamilkliśmy. Byłem pewien, że tak samo jak ja, Sirocco przypomniała sobie wtedy, gdzie dokładnie i dlaczego się znajdujemy. Sami, z dala od klanu i to w środku nocy. W dodatku ledwo co uciekliśmy jakimś ludziom.
-Nie ma co się martwić, skoro uciekliśmy dwunogom, to już nic złego nas nie spotka-odparłem, uśmiechając się, choć i tak sądziłem, że klaczka nie będzie w stanie dostrzec mojego uśmiechu w tych ciemnościach. Niebo niemal w całości zakryły bowiem chmury, pozbawiając nas nawet tej odrobiny światła pochodzącego od księżyca i jego gwieździstych córek.
-Jasne, prześpimy się, a jutro wrócimy do klanu-odparła entuzjastycznie Sirocco, choć w głębi duszy czułem, że i ona robi dobrą minę do złej gry. Przez następnych kilka minut znowu panowała idealna cisza. Nagle jednak do moich uszu dotarły kolejne hałasy, jasno sugerujące, że coś lub ktoś znajduje się w niedalekiej odległości od nas. Po chwili ponadto dało się słyszeć wycie wilka, które to zdawało się nie dochodzić znowuż z tak daleka.
<Sirocco?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!