Mimo tego, że nie rozumiałem, dlaczego Forever wolała chodzić do innych medyków, a nie po prostu poprosić mnie o sprawdzenie, cieszyłem się. Cieszyłem się, że będziemy mieli źrebaka. Teraz już wszystko pójdzie w zapomnienie i odetchnę od zła wszelkiego, bo przecież, źrebak to samo szczęście. Bardzo dobrze wspominam czasy, kiedy nasza córeczka była malutka i teraz, gdy na nią tak patrzę, ciągle widzę to malutkie, głupiutkie źrebiątko. Ohh... to naprawdę coś cudownego!
– Teraz tylko trzeba powiedzieć o tym Sirocco. – Uśmiechnąłem się do mojej wybranki, na co ona skinęła głową, jednak zaraz potem ponownie mnie przytuliła.
– Powiemy jej wieczorem. Teraz pewnie jest zajęta. – Oznajmiła, smyrając moją szyję swoimi chrapami.
Rozpłynąłem się, zawsze to robiłem, kiedy mnie tak dotykała... no dobra, może nie zawsze, ale nie mówmy już o tym. Liczy się to co jest teraz i póki wszystko idzie w dobrym kierunku, nie warto wracać do tego co było. Tym bardziej, że nie było to nic przyjemnego. Jest cudownie i zawsze tak będzie.
– Myślałaś już o imionach? – zapytałem z zamkniętymi oczami i wyraźnym zadowoleniem na pysku. Oh! Mogłem nic nie mówić, a teraz przerwie swoje czułości wobec mej osoby, których nigdy nie będzie mi miało.
– A ty? Zostajesz przy tych samych czy wymyśliłeś nowe? – osunęła się. Ehh, tak jak myślałem.
– Mogę zostać przy tych samych, aczkolwiek wymyśliłem nowe. Na tą samą literkę, co imię najpiękniejszej klaczy w tym stadzie. – odparłem z uśmiechem.
– Najpiękniejszej? Która to?! – oburzyła się, jakby nie wiedziała, że o niej mowa.
– Nie wiesz? Ani trochę nie przychodzi ci to do głowy? – droczyłem się z nią.
– Ganerdene? – zapytała nieśmiało.
– Co? Dlaczego akurat ona? – zapytałem ze zdziwieniem.
– Dużo czasu spędzacie razem. – skrzywiła się lekko.
– Oh, nie martw się moja droga, jeśli o te sprawy chodzi, bowiem tylko ty jesteś moim kwiatem na uschniętej pustyni. – wytłumaczyłem, po czym przytuliłem się do niej i wyszeptałem jeszcze kilka słów: – Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza, Forever.
Klacz zadrżała, co doskonale mogłem zauważyć i poczuć. Lubiłem to. Sam miałem czasami takie dreszcze, a one... są bardzo przyjemne.
– To zdradzisz mi te imiona? – odsunęła się i zaczęła przebierać jednym kopytem z niecierpliwienia.
– Furshune i Fashagar. A jakie są twoje propozycje? – zapytałem i czekałem na nie z niecierpliwością. Zawsze miała świetne pomysły.
<Forever?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!