Podczas krótkiej wymiany zdań między klaczami, ja wyszedłem z wody.
-Co się dokładnie stało?-spytałem. Mivana i mnie, tak jak wcześniej Mint, zmierzyła spojrzeniem.
-Dowiecie się na miejscu. Chodźcie szybko-odparła, po czym natychmiast ruszyła przodem. Moja towarzyszka i ja spojrzeliśmy po sobie krótko, po czym ruszyliśmy za klaczą. W końcu nie pozostało nam już nic innego. Miła atmosfera całkowicie prysła, a i jak mieliśmy się bawić, wiedząc, że mój braciszek coś odwalił? Chociaż po tym, jak załatwił mnie w ostatniej walce, to powinienem jakoś się odegrać, ale... Zdecydowanie lepszym pomysłem będzie trening, podejście do następnych walk w lepszej formie i wyzwanie brata, a teraz należała mu się pomoc. Żadne z nas nawet nie próbowało dowiedzieć się więcej od Mivany, to było bezsensowne. Dość szybko wróciliśmy do klanu. Widać było poruszenie, konie rozmawiały i wydawały się być zaniepokojone. Mivana poprowadziła nas dalej, do miejsca w zaroślach, gdzie było kilka koni, w większości medycy. Wszyscy pochylali się nad czymś, albo raczej, jak się wkrótce okazało, kimś. Tym kimś był oczywiście Shiregt.
-Co mu jest?-spytała Mint, podchodząc do ogiera, który leżał na ziemi.
-Nie wiemy. W końcu to ty tutaj jesteś najlepszym medykiem, nie? Ty powinnaś wiedzieć. Pomóż mu-odparła Mivana. Właściwie brzmiało to niczym rozkaz.
-Już, już-odparła cicho Mint. Nie wiadomo było, czy mówiła do klaczy, do Shiregt'a, czy do siebie. Podeszła do ogiera i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Wyglądało na to, że ogier stracił przytomność. Nie powiem, sam też się tym zaniepokoiłem, choć może nie było tego po mnie widać. Chciałem podejść, ale Mivana zgromiła mnie wzrokiem.
-Nie przeszkadzaj-powiedziała.-Wiesz, co mu dolega?-dodała, przenosząc wzrok na Mint. Klacz nic nie zdążyła odpowiedzieć, podczas gdy Shiregt lekko się poruszył. Następnie uniósł trochę głowę, ale oczy miał nadal półprzymknięte.
-Shiregt?!-Mivana natychmiast do niego doskoczyła, odpychając przy tym Mint. Mimo wszystko nie gniewałem się na nią za jej zachowanie, przynajmniej względem mnie. Trudno mnie było obrazić, poza tym znałem nieco charakter klaczy i wiedziałem, czego się po niej spodziewać. Shiregt poruszył lekko głową i jakby pochylił się w stronę klaczy.
-Mint?-spytał niepewnie, a Mivana zastygła z wyrazem strachu, ulgi, niedowierzania, smutku i złości na swoim pysku. Tak, wszystkie te uczucia zagościły na nim jednocześnie. Musiałem przyznać, że była to niezwykłe mieszanka, jednak teraz ważniejszy był mój brat, a nie to, co dzieje się z Mivaną.
<Mint? Wybacz, że po takim czasie i tak krótko.
Najmi, jeśli to przeczytasz, to wybacz mi potraktowanie tak Miv i nie zabijaj, ja MUSIAŁAM to tak napisać, to było silniejsze ode mnie. Jeszcze miałam przed oczami tą jedną scenę z Harrego Pottera, kiedy Ron był w szpitalu i zamiast swojej dziewczyny wzywał Hermionę XD>
O ty łajdaku, ty niedobry Kromczysławie, szykuj się na zemstę krwawą i straszliwą >:D
OdpowiedzUsuńZamknę się od środka w mojej szopie XD
Usuń