-Akcja: Teraz, Miśka ma 1,5 roku-
-Witaj- powiedziałam obojętnie, dumnie unosząc głowę, widząc przewodniczkę stada — Yatgaar.
Ona mruknęła podobnym tonem przywitanie i przeszła obok mnie ze swoimi pociechami — ciemno- gniadym Shiregtem i kasztanowatym Dantym. Miała jeszcze jedną nastolatkę — Miriadę, porwaną przez reny, a jej stan jest bliżej nieznany. Nic dziwnego, że wydawała się trochę zaniepokojona i chyba niezbyt miała ochotę na rozmowę, więc zostawiłam ją w świętym spokoju i udałam się do mojej jaskini. We wnętrzu groty, jak gdyby nigdy nic spał Khonkh. Uśmiechnęłam się subtelnie. Było już w sumie dość późno. Spojrzałam w jego przymknięte oczy. Chwilę potem pół- przytomny zerwał się z krzykiem, ale gdy mnie ujrzał, od razu się rozpromienił i przybrał normalniejszą pozę. Podziwiałam u niego tę gotowość. Podeszłam do niego i spytałam uśmiechnięta.
- Dopiero co tu weszłam, a ty budzisz się z krzykiem, czyżbym działała jak paralizator?
On odwzajemnił gest i westchnął cicho.
-Koszmary bywają nieprzewidywalne, a to był zwykły zbieg okoliczności, ale przyznam, że wszystko wyszło dość niefortunnie w ogóle. Chociaż pomyśl...właśnie stałaś się moją wybawicielką- odpowiedział mi rzeczowo.
-Mam taką świadomość... A koszmar był o twojej zaginionej córeczce, niech zgadnę?
-Jesteś prawdziwym wróżbitą- powiedział tak ciepło, że na moje serce wlał się miód, lecz potem rzekł z żałością — D**ne renifery! Wpadają na teren, a potem...
Miał chyba teraz chwilę słabości i chcąc go uspokoić, odchrząknęłam.
-Znajdziemy ją! Choćby miał się zawalić świat.
-Martwą czy żywą?- zapytał, podnosząc łeb, a w jego oczach błyszczała nadzieja.
-Szczerze to nie wiem...
Nagle władca wypalił.
-Przepraszam U'schia, wpadłem w panikę. Powinienem zostać teraz sam. W milczeniu opuściłam grotę. Nagle na swojej drodze napotkałam zwierzęta, które porwały córkę z rodziny królewskiej. Stanęłam im na drodze.
-A panowie to dokąd?
-Czy te wredne konie muszą wszystko wiedzieć?- renifer prowadzący stado, spojrzał na mnie z pogardą. Pozostali zaśmiali się i uznali jego opinię, wysuwając w moją stronę coraz to bardziej wyrafinowane bluźnierstwa.
-Żałosne. Wzięliście pierwszego lepszego przywódcę i tak dajecie sobą pomiatać? Ścierwy!
-Szybko musimy ją gonić- usłyszałam jakiś głos. Po chwili ujrzałam Khonkha z Miriadą u boku i zupełnie nie wiedziałam, co się dzieje. Doszłam do wniosku, że córeczka przed kimś uciekała.
Renifery staranowały nas, próbując odzyskać córeczkę, jednakże my się tak łatwo nie damy. Zaczęłam kopać jednego z całych sił. W końcu pochłonięta walką, ze zdziwieniem dostrzegłam, że już wszystkie leżą martwe. Yatgaar podeszła po mnie i szczerze powiedziała.
-Dziękuję ci, że się w to zaangażowałaś...
<Ya? Jak ci nie pasuje treść, pamiętaj to zawsze, mógł być sen>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!