Ostrożnie stąpałem po podłożu, bacznie rozglądając się dookoła. Fakt, że jestem tu stosunkowo krótko, jednak o sprawach w stylu ,,ataki reniferów'', wiem dużo. Porwali córkę władcy, i zaatakowali stado... Powinienem być tam wtedy... Powinienem ratować Miriadę, ale nawaliłem... Chronienie rodziny królewskiej to mój obowiązek, a ja już to schrzaniłem... Teraz nie odpuszczę - codziennie będę wychodził na mały obchód wokół bazy, aby sprawdzić, czy wszyscy są bezpieczni. Wszyscy...
Wsłuchiwałem się we wszystkie odgłosy dookoła, sam starając się zachowywać jak najciszej umiem. I bingo! Usłyszałem odgłos kopyt. Ktoś musi gdzieś tu chodzić...
Przyspieszyłem do kłusa, kierując się w stronę dźwięku. Co gorsza, kopytny przyspieszył. Przyznam, to było denerwujące... Przyspieszam - przyspiesza i ,,ten ktoś''. Ha! Ale ja się nie poddam!
Przyspieszyłem maksymalnie, a gdy znalazłem się wystarczająco blisko dźwięku, wyskoczyłem, przewalając ,,tajemniczą osobę''. Sam wylądowałem na ziemi, jednak czym prędzej wstałem, i odwróciłem się do... O nie, ale ze mnie idiota!
- U... U'schia? - wyjąkałem zdumiony. - Ja... Prze-przepraszam...
Było mi niezmiernie głupio. Jak - ja - w - ogóle - mogłem - pomylić - konia - z - reniferem? No właśnie nie wiem. Ale mniejsza o samą pomyłkę - wybaczy mi to kiedyś, czy zabije na miejscu?
Klacz zmierzyła mnie wzrokiem, otwierając usta aby coś powiedzieć.
<U? Co powiesz? :> >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!