- Dobra, Cherry, skup się - powiedziałam do klaczy, której cały czas się coś przypominało i zaczynała od nowa długą historię swojego życia - Nie zbyt mnie w tym momencie interesuje to, jak poznałaś swojego partnera, jak rozwinęła się wasza miłość, etc.
- No dobrze. Ale to piękna historia... To, chcesz wiedzieć, jak wygląda macierzyństwo? - zapytała moja rozmówczyni, trochę zawiedziona, że nie może podzielić się swoją historią i refleksjami.
- Po to do ciebie przyszłam - odparłam, z nadzieją, że w końcu przejdziemy do konkretów.
- Tak więc... Bycie matką jest piękną rzeczą, ale także i trudną. Od pierwszych chwil życia źrebaka trzeba go uczyć, jak się zachować w różnych sytuacjach, jak powinno się zwracać do innych. Ale nie można nic na siłę - to tylko znuży i poirytuje młodziaka, a przecież nie o to chodzi.
- To nie brzmi zachęcająco - jęknęłam, przerywając siwce.
- Naprawdę nie jest źle. Trzeba tylko robić wszystko z wyczuciem - zrobiła małą pauzę, po czym zaczęła kontynuować - Na źrebię nie wolno krzyczeć, ani go w żaden inny sposób krzywdzić. Jeśli zrobi coś głupiego, jasne jest, że trzeba mu zwrócić uwagę, ale spokojnie tłumacząc, dlaczego czegoś nie powinno się robić. Krzykiem można sprawić, że maluch się zbuntuje, może nawet pomyśleć, że go nie kochasz. Młode konie boją się podniesionego głosu, a przecież w wychowywaniu potomstwa nie chodzi o to, żeby je zastraszać.
- Jak ja to wszystko zapamiętam - sapnęłam, kolejny raz narzekając na złożoność pojęcia ,,macierzyństwo".
~Późnym popołudniem, tego samego dnia~
Nogi mi zdrętwiały od przebywania w tym samym miejscu. Przy każdym kroku czułam lekki bój, jednak wiedziałam, że stanie w miejscu nie pomoże. Rozglądałam się na boki, wzrokiem szukając dobrze znanego, skarogniadego kształtu. W pewnym momencie usłyszałam szelest liści za mną i odwróciłam się w tamtym kierunku. Zza młodych drzewek wystawały tylko uszy ogiera, lecz pomiędzy gałązkami błyszczały oczy mojego partnera.
< Mikado? >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!