- Wiem, że nigdy sobie nie wybaczysz tego wszystkiego, ale to nie była
twoja wina. Proszę cię, Hadvegar. Nie chcę żebyś miał wyrzuty sumienia,
bo to wszystko nie stanowi problemu. A co do pytania, od jakiegoś czasu,
dokładnie to od czasu pożaru, czyli od dość długiego czasu patrzę na
ciebie jak na kogoś więcej niż przyjaciela. Mimo wszystkiego całą ta
historia była wyjątkowa. Chcę żebyś wiedział, że nigdy się na ciebie nie
gniewałam i nie zamierzam się gniewać. Hadvegar, wiem, że według ciebie
powinniśmy zakończyć tą przyjaźń, ale ja ci to wybaczam. Odpowiedź
brzmi tak, Hadvegar. - zakończyłam po jakimś czasie. Ogier popatrzał na
mnie zdumiony
- Co, myślałeś, że teraz się na ciebie wkurzę i odmówię? Mówiłam ci, że
nie jest to problem, tym bardziej jeśli będziesz przy mnie . - dodałam
uśmiechnięta. Wtedy piorun uderzył gdzieś niedaleko. Odskoczyłam do tyłu
potykając się przy tym o jakiś kamień. Syknęłam lekko i przybliżyłam
nogę do siebie.
- Co się stało? - zapytał Hadvegar
- Uderzyłam się o jakiś kamień - powiedziałam i wyjrzałam z jaskini.
Niebo rozpogadzało się a czarne chmury przechodziły dalej. Kilka koni
już wyszło.
- Chodź, obejrzę to - powiedział ogier kiedy wyjrzał tak samo jak ja. Lekko kulejąc wyszłam z jaskini
- To teraz będziesz ode mnie wymagał posłuszeństwa, prawda? - zapytałam ze śmiechem. Ogier mimo wszystko zaśmiał się.
- Możliwe - powiedział i obejrzał nogę. - lekko opuchła i krwawi. Nie
jest dobrze. Podejdź do strumienia i zamocz ją lekko. Ja przez ten czas
znajdę potrzebne rzeczy - powiedział i się oddalił. Posłusznie podeszłam
do strumienia i zamoczyłam nogę. Pomyślałam chwilę. A może on chciał
żeby wyszło na odwrót? Może oczekuje, że mu nie wybaczę? Właśnie wtedy
usłyszałam stukot kopyt. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam idącego w
moją stronę Hadvegara.
<Hadvegar? Nie wiem czy o to chodziło, ale nie miałam pomysłu>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!