To co powiedziała mi Forever było bardzo smutne, bo jakie mogłoby być? Nie wyobrażam sobie czegoś takiego, aczkolwiek jestem w stanie pojąć jak do tego dochodzi. Dla niektórych ogierów nie liczy się miłość, a jedynie chęć przyjemności, krótkotrwałej i uzależniającej. Ja chciałbym kiedyś mieć źrebię, ale z kimś kogo naprawdę kocham, bez kogo żyć bym nie potrafił. To musi być to coś, to pierwsze spojrzenie. Pierwsze i ostatnie, te oczy na które chce się patrzeć przez najbliższe kilkanaście lat, aż do śmierci... i patrzeć na nie też, kiedy już odchodzimy. Smutne, ale z drugiej strony, cudowne. Nie ma nic cudowniejszego niż te jedyne oczy, przed odejściem do krainy marzeń. A tam, tam już można marzyć i przeżywać wszystko tak, jak tego chcieliśmy.
Klacz spokojnie przy mnie zasnęła, a ja nie potrafiłem tego zrobić. Bałem się, każdy szmer, szelest i odgłos... przerażenie. Jest to dla mnie coś nowego, coś nieznanego i bardzo bolesnego. Nie miło mi tutaj, jednak miło, że jest ona ze mną. Wyjątkowa. Nawet nie ma pojęcia jak mnie wspiera w tej chwili, nawet teraz, kiedy słodko sobie śpi. Nie wie tego i nigdy się nie dowie, nie chciałbym bowiem być dwuznacznie zrozumianym.
***
Zostałem oddzielony od niej, a oni spoglądali się mnie z ciekawością. Padało też wiele wulgarnych słów i tych mało romantycznych. Nie wiedziałem, że można tak traktować, tak mówić o tym szczęściu naszego świata, jakimi są klacze. To dzięki nim żyjemy, to one rodzą nasze źrebięcia i je wychowują. My? Nie jesteśmy im potrzebni, jedna chwila, a potem? Mogą nas odepchnąć.
Nie mogłem tego słuchać, wypatrzyłem ją gdzieś na drugim padoku i podszedłem do ogrodzenia, witając się z moją towarzyszką. Nawet nie wiesz moja droga, jak w tej chwili rozświetliłaś mi duszę. Mała to jednak radość, bo potem znów nas gdzieś zaciągnęli.
Robiłem to samo co ona, próbowałem się uwolnić, jednak jedno uderzenie sprawiło, że poczułem się ciężej, a moje zmysły zostały zaburzone tak, że nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Rozmazane pyski, szumiące odgłosy... jakieś fale.
Prowadzili mnie gdzieś wraz z szarą klaczą, która mówiła do mnie. Nie wiem co. Szumiało mi wszystko, a ona? Nie była już taka ładna. Jak za mgłą, cztery oczy, cztery uszy... co się ze mną dzieje?! Zapach. Przyjemny zapach, pociągający... to ona? Chciałem ją! Tu i teraz i nie potrafiłem tych myśli od siebie odgonić, nie potrafiłem myśleć o niczym innym, tylko o niej, ale nie tak o niej, jak chciałem. To było to coś... czego nie chciałem za żadne skarby świata!
– Nie chcę! – krzyknąłem, próbując się uwolnić, ale zaraz zleciało się kilka tych dziwnych istot...
Straciłem jakąkolwiek świadomość i dobre maniery.
Było mi teraz..... przyjemnie....
<Forever?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!