– Wiem, ale nie rozmawiajmy o tym. Mamy w końcu czas tylko dla siebie
moja miła. - rzekł uśmiechając się nieco. Nie zaprzeczę, trochę się
rozczarowałam. Tak bardzo chciałam, by o tym zapomniał. Czy to możliwe?
Tego nie wie chyba nikt na tym padole.
- Tak, mamy czas tylko dla siebie - szepnęłam wtulając się w szyję
ogiera. - Wiesz, że już niedługo Specter będzie dorosła i zostanie nam
nasz Fashagar? - zapytałam wypatrując reakcji Hadvegara. Ten siedział
jednak mrucząc pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa i otulając mnie
szyją. Zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą, lecz przerwał ją pisk
czegoś, co wbiegło do jaskini. Tym "czymś" okazał się być niewielki lecz
przerażony zając. Wyjrzałam na dwór i zobaczyłam zdezorientowaną
watahę. Cofnęłam się w kąt chowając za sobą zająca by przestał piszczeć.
Wilki poszły dopiero wtedy, gdy słońce schowało się za horyzontem.
- Wracamy? - zapytałam rozglądając się w poszukiwaniu wilków
- Lepiej wrócić do stada - powiedział i wolnym krokiem wyszedł z
jaskini. Ruszyłam tuż za nim. Księżyc w pełni pięknie rozjaśniał nocne
niebo a gwiazdy wydawały się być tuż nad nami. Tak blisko, że
wystarczyłoby wyciągnąć mocno szyję by ich dotknąć. Wiedziałam jednak,
że to tylko takie wrażenie. Zaczęłam dygotać z zimna, lecz mój partner
widząc to przysunął się bliżej. Co jakiś czas słychać było szmery
wywoływane przez nocne zwierzęta co sprawiał las którym aktualnie
szliśmy jeszcze mroczniejszym. Ukojenie dawało patrzenie w niebo. Kiedy
drzewa się rozrzedzały i widać już było niewyraźne sylwetki członków
stada szłam już na wspomaganiu Hadvegara. Mogłam zatrzymać się w tej
sekundzie i spać tutaj, lecz ogier mi na to nie pozwalał. Kiedy byliśmy
już za pierwszą linią koni ujrzałam Specter otulającą szyją Fashagara.
- Patrz - powiedziałam uśmiechnięta wskazując na nasze dzieci. Nasze i tylko nasze.
*Kilka miesięcy później*
Specter od rana nie było w okręgu stada podobnie jak Mivany i Dantego,
więc zakładałam, że robią coś razem. Ja zaś pomagałam Hadvegarowi w
wyszukaniu jakiegoś zioła które było mu pilnie potrzebne a zielarze go
nie umieli znaleźć. Za nami powolnym krokiem szedł Fashagar.
- Czy to jest to zioło? - zapytałam w pewnym momencie wskazując na
liście rosnące pod jednym z drzew. Były takie jak opisywał Hadvegar,
lecz ja się na tym nie znałam i jak zawsze pytałam się go.
<Hadvegar? Znaleźli to zioło? Przepraszam, że tak długo, lecz cierpię na brak weny>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!