-Aha.. –odparłem, w zasadzie już sam do siebie. Stałem chwilę w miejscu,
jednak chwilę potem ruszyłem dalej przed siebie. Westchnąłem cicho,
droga była przyjemna, wokoło przemykały różne dzikie zwierzęta. Powoli
zaczynało zmierzchać, a słońce chowało się za horyzont. Niebo przybrało
różowe barwy, a niekiedy przelatywały jakieś jaskółki. Zamyśliłem się i
uderzyłem głową w drzewo.
-Ał..! –krzyknąłem głucho. Podniosłem wzrok, a drzewo było mocno obryzgane krwią. –Co do..?
Rozejrzałem się, ale w zasięgu mojego wzroku nie było żadnego ciała,
kości albo mięsa. Zaniepokojony zawróciłem, ściemniało się jeszcze
bardziej. Czułem trwogę, właściwie nie wiem dlaczego. To mógł być zwykły
ślad po polowaniu wilków lub irbisa.. przemknęło mi przez głowę, ale
silne przeczucie zaprzeczało. Ruszyłem do kłusu, aż w końcu dotarłem do
Klanu. Zmęczony całym dniem zasnąłem.
…
Zbudziłem się, czułem, że jestem obklejony czarną, klejącą mazią. Nie
chciała za nic zejść z mojego ciała. Długi ślad tego czegoś ciągnął się
gdzieś w przód. Podniosłem głowę w górę i zobaczyłem wszystkie konie
martwe.. krzyknąłem i zrobiło mi się zimno. Na samym szczycie leżało
ciało Miriady, pozbawione głowy. Zrobiło mi się nie dobrze. Poczułem,
jak czarna maź wciąga mnie w ziem..
Obudziłem się z krzykiem. Przez chwilę miałem wrażenie, że to dalej się
dzieje, ale na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Kilka koni
popatrzyło na mnie z nieukrywaną złością. Obudziłem ich. Rozejrzałem
się, był już dobry środek nocy. W gęstym lesie dostrzegłem małe
światełko. Obudziła się we mnie ciekawość. Trochę niepewnie ruszyłem
tam, po drodze zobaczyłem Miriadę.
-Uh.. jak coś, niedługo wracam. –rzuciłem w jej stronę, ona tylko
kiwnęła głową i patrzyła chwilę za moim śladem. Dotarłem do lasu.
Poczułem strach i chłodny wiatr, który bił od ciemnego lasu. Przełknąłem
ślinę i kłusem ruszyłem w środę światła. Ku mojemu przerażeniu, na
samym środku pustej polany, w ziemię był wbity kij, na którym płonął
ogień i co najgorsze, była na niego wbita czaszka konia. Brudna od krwi,
dalej miała na sobie ślad mięsa. Znów było mi niedobrze. W pewnym
momencie poczułem chłodną stal, którą ktoś przykłada mi do gardła. Nie
mogłem krzyknąć ani nic zrobić.
<Miriada? Tylko coś takiego wymyśliłam.. (nie wiem o co chodzi z tymi
przygotowaniami XD) troszkę mało dialogów z Mirą, wybacz.>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!