W poszukiwaniu jedzenia oddaliłem się dziś od stada nieco dalej niż zwykle. Nie miałem zbytnio ochoty na kogokolwiek towarzystwo. Za powód takiego stanu rzeczy uznawałem brak wieści o Tayfunie. Znaliśmy się co prawda stosunkowo krótko, ale mimo wszystko był koniem, którego zdołałem najbliżej poznać od czasu dołączenia do klanu. Dlatego też trudno było mi się pogodzić z jego stratą. I choć z całych sił starałem się nie dopuszczać do siebie tych myśli, obawiałem się, czy Tayfunowi nic się nie stało. W końcu nikt nie znika ot tak sobie z byle powodu i bez uprzedzenia. Tak bardzo zagłębiłem się w swoje rozmyślania, że nie zauważyłem pojawienia się innego konia. Dopiero zadane przez niego pytanie poinformowało mnie o jego obecności.
- K-kim jesteś?- zapytała, sądząc po głosie, klacz.
- Jestem Kirk i należę to pobliskiego klanu. A ty?- powiedziałem, podnosząc głowę znad śniegu, który właśnie rozgrzebywałem, by znaleźć coś do jedzenia.
- Mam na imię Kasja i niedawno dołączyłam do jednego klanu, który tutaj niedaleko przebywa- odparła klacz.
- Klan Mroźnej Duszy?- spytałem, aby się upewnić.
- Tak.
- Zatem należymy do tego samego stada, nie musisz się więc mnie obawiać. Nie kojarzę Cię co prawda, ale nic dziwnego, skoro mówisz, że dołączyłaś niedawno. W ogóle, miło mi Ciebie poznać- powiedziałem, podchodząc do klaczy.
- Mi Ciebie również- odparła.
- Jaką wybrałaś rangę?- zapytałem, by podtrzymać rozmowę.
- Zostałam szpiegiem. A ty kim jesteś?- spytała Kasja.
- Obrońcą- odparłem zgodnie z prawdą.
- Ciekawe zajęcie.
- Twoje także- powiedziałem.- Chciałabyś może się gdzieś przejść, póki mamy w miarę dobrą pogodę?- zaproponowałem. Uznałem bowiem spotkanie klaczy za dobry powód, by skończyć z moim małym użalaniem się.
<Kasja? Jak by co to chciałam to zrobić tak, że spotkałaś Kirka w czasie swojego pierwszego zwiadu:)>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!