Kiedy tylko dotarliśmy w pobliże wody, klacz rzuciła się na nią łapczywie. Nie ma co się dziwić. Musiała wiele przejść i odbyć daleką, wyczerpującą podróż- pomyślałem. Wtem z moich rozmyślań wyrwał mnie głos klaczy, która zdążyła już zaspokoić swoje pragnienie.
- Dziękuje za pomoc. Mam jeszcze jedno ważne pytanie...- przerwała na chwilę.- Czy mogę dołączyć do klanu?- spytała. W jej głosie dało słychać było tylko szczerą nadzieję. Postanowiłem więc postąpić jak zwykle.
- Istnieje taka możliwość, ale najpierw muszę się czegoś o tobie dowiedzieć- odpowiedziałem.
- Pytaj o co chcesz, władco Klanu Mroźnej Duszy- odparła klacz.
- Nie musisz się tak do mnie zwracać. Najlepiej mów mi po prostu Khonkh. A jak ty masz na imię? Yatgaar nie zdążyła mi tego powiedzieć.
- Jestem Valentia- powiedziała klacz.
- Dobrze, w takim razie teraz opowiedz mi o sobie coś więcej- powiedziałem.
- To znaczy?
- Skąd jesteś, jak się tu znalazłaś, co zamierzasz dalej robić. Możesz też poinformować mnie co ci dobrze wychodzi, abyśmy w razie czego mogli wybrać ci odpowiednie stanowisko- wyjaśniłem. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że stałem się nieco bardziej podejrzliwy i wymagający w kwestii nowych członków.
- Cóż, to trochę długa historia- odparła Valentia.
- Mamy mnóstwo czasu. Poza tym bez tych informacji na pewno nie przyjmę Cię do klanu. Jeśli chcesz, możemy przy okazji gdzieś się przejść- zaproponowałem.
- O tak, z chęcią- odparła klacz. Ruszyliśmy więc brzegiem jeziora. Śnieg i lód skrzypiały pod naporem naszych kopyt, a wokoło jak okiem sięgnął nie było widać żywej duszy.
- Więc opowiadaj- zachęciłem Valentię, gdy wtem do naszych uszu dotarł głośny huk. Oboje byliśmy bardzo zdezorientowani i w pierwszej chwili żadne z nas nie wiedziało, co się dzieje.
<Valentia? Postanowiłam od razu jakoś to rozkręcić, żeby nie było nudno. Resztę zostawiam Tobie XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!