W czasie mojego małego spaceru ujrzałem stojącą na uboczu Lindę. Klacz nieco kuliła się, osłaniając brzuch. Z daleka widać było, że coś ją boli. Razem ze mną podeszła do niej Yatgaar. Dopiero z bliska zdołałem dostrzec rozbiegany wzrok klaczy i jej zdenerwowanie.
- Cóż się stało, Lindo?- zapytałem, chcąc jak najszybciej ulżyć jej w cierpieniu. Klacz otworzyła usta, aby mi odpowiedzieć, ale wydobył się z nich tylko cichy jęk.
- Nie zadawaj głupich pytań. Od razu widać, że potrzebuje pomocy- powiedziała szorstkim tonem Yatgaar.
- Poczekaj więc tutaj, a ja znajdę kogoś znającego się choć trochę na medycynie? Powiedz jednak najpierw Lindo, zjadłaś coś podejrzanego, nieświeżego? Boli cię coś jeszcze? Kiedy cię rozbolał brzuch?- zadałem masę pytań, jak typowy lekarz, którym nawet nie jestem. Klacz poruszyła ustami, ale mówiła za cicho. Nachyliłem się więc nieco i poprosiłem o powtórzenie.
- O mnie się nie martwcie. Przejdzie mi. Znajdzie Keppera- powiedziała Linda.
- Jak to mamy go znaleźć?- nie rozumiałem nic z jej słów.
- Kiedy zatrzymaliśmy się na postój, zniknął mi z oczu. Myślałam, że jak zwykle poszedł gdzieś się bawić. Jednak z czasem zaczęłam się martwić i szukać go, ale do tej pory nie znalazłam. Nie wiem, co się z nim stało i mam złe przeczucia- wyrzuciła z siebie Linda, a z jej oczu poleciały łzy.
- Nie martw się, na pewno jest gdzieś w pobliżu. Albo cię nie słyszał, albo robi sobie głupie żarty. Proponuję więc, abyś wróciła do klanu i odpoczęła chwilę, a ja zajmę się poszukiwaniami Keppera- powiedziałem.
- Nie dam rady tak siedzieć z założonymi rękami i czekać, zwariuję- odparła klacz.
- Jednak w tym stanie i tak nie zdołasz przejść nawet kilku metrów- zauważyła Yatgaar. Linda posłała jej spojrzenie z nutką bólu i lekkiej pretensji. Widząc to, Yatgaar odwróciła ze złością głowę.
- Ale ona ma rację. Wróć pomału do klanu, my zorganizujemy poszukiwania- dodałem. Linda nadal nie wydawała się być przekonana do tego pomysłu.- Z każdą chwilą marnujemy niepotrzebnie czas- dodałem, chcąc przyspieszyć podjęcie przez klacz decyzji.
- Dobrze, zgoda- odparła. Razem z Yatgaar powoli zaprowadziliśmy Lindę do klanu, gdzie zajęli się nią pozostali członkowie. Nie mamy jeszcze co prawda medyka, za to zielarza. Tayfun na szczęście nigdzie dalej nie odszedł.
- Zajmij się Lindą- powiedziałem.- Jeśli zaś jest ktoś chętny, zamierzam zorganizować poszukiwania Keppera. Kto podjąłby się tego zadania?
<Yatgaar? Możesz zrobić jakoś tak, żeby Kohnkh i Yatgaar poszli na poszukiwania razem? I, jak byś mogła, nie znajduj jeszcze źrebaka. Mam pewien plan... XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!