Wystarczyła godzina. Jak mówiła Yatgaar (coś mówiło mi, że tym razem mogę jej w pełni wierzyć) bok bolał już znacznie mniej. Opuchlizna także widocznie zmalała. Klacz ogółem wyglądała znacznie lepiej, niż kiedy po raz pierwszy dziś ją spotkałem.
- Magiczne ziółka zadziałały, jak widać- powiedziałem. Klacz trochę się uśmiechnęła i zarzuciła grzywą. Była to duża, niespotykana zmiana w jej zachowaniu. Jakby, gdy nikt nie patrzył, została podmieniona na zupełnie innego konia.
- Jesteś dziś podejrzanie miła i posłuszna- powiedziałem niepewnie. Starałem się oczywiście, aby brzmiało to jak normalny żart, ale nie byłem pewien, jak na moje słowa zareaguje Yatgaar. Jedną z niewielu stałych cech klaczy z pewnością była nieprzewidywalność. Yatgaar jednak uśmiechnęła się tylko nieco szerzej.
- Stwierdziłam, że może lepiej byłoby spróbować od nowa. Wiesz, puścić w niepamięć te nasze wcześniejsze przekomarzania- odparła klacz.
- Kusząca propozycja, ale są jednak pewne sytuację, o których dobrze by było pamiętać- powiedziałem.
- Możemy więc zapomnieć tylko o tym, co uważamy za niemiłe zdarzenia- odparła klacz.
- Zgoda, tylko żeby zapominanie o niewygodnej prawdzie i sytuacjach nie weszła ci w nawyk- odpowiedziałem w żarcie.
- O to nie musisz się martwić- odparła klacz, tracąc nieco humor. Może nie stała się znów lekko wroga czy wycofana, ale humor zdecydowanie ją opuścił.
- Co zamierzasz teraz zrobić?- niespodziewanie z ust mojej rozmówczyni pada to pytanie.
- Przejdę się po klanie, upewniając się, czy wszystko gra. Potem pewnie pochodzę tu i tam, poskubie trochę trawy. Jak każdy, chyba że wydarzy się coś nieoczekiwanego- odpowiedziałem.
- Kiedy ruszamy w dalszą drogę?- ponownie spytała Yatgaar.
- Zapewne już niedługo. Dzień, dwa, może trzy. Czemu pytasz?
- To chyba normalne, że chcę wiedzieć, kiedy stąd odejdziemy. Muszę się przygotować do kolejnej wędrówki- odparła klacz.
- Przygotować? Jak? Po co?- zdziwiłem się.
- Psychicznie i mentalnie, oczywiście- odpowiedziała Yatgaar, jakby tłumaczyła coś mało rozgarniętemu źrebięciu.
- A ty, co zamierzasz teraz zrobić?- zapytałem. Klacz zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią. W tym czasie zerwał się lekki wiatr i rozwiał nam obojgu grzywy. Wokoło rozniósł się dźwięk zamiatanych i targanych przez niego opadłych liści. Nim Yatgaar odpowiedziała, dodałem:
- Może zechcesz mi towarzyszyć?
<Yatgaar?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!