Czy to wszystko działo się naprawdę? To musiał być jakiś głupi sen, na pewno. Twórcy snów powinni puknąć się w głowę, takie coś niszczy moją psychikę i zaczynam poważnie zastanawiać się nad ich zdrowiem psychicznym.
— Tak? A niby jaki?
— Nie mogę ci powiedzieć, będzie niespodzianka. Poza tym, założę się, że nie umiesz dotrzymać tajemicy.
— Jasne, że umiem! Założysz się?
Błagam, niech ktoś mnie ugryzie. Mocno. Chcę się wydostać z tego chorego marzenia sennego.
— Nie potrzebuję tego, by wiedzieć.
— Boisz się, że przegrasz!
Puk!
Słyszeliście? Właśnie w tym momencie moja podświadomość uderzyła łbem w drzewo. Właściwie, to nie tylko ona - ból w łbie był jak najbardziej prawdziwy i uświadomił mnie w nieszczęsnym fakcie, że to wszystko rzeczywistość.
Czy może być gorzej?
— Chciałabym wam coś powiedzieć - mruknęłam głośno, przerywając im w rozpoczęciu dalszej sprzeczki. Oboje odwrócili zaciekawieni łby w moją stronę. — Zamknijcie się.
Prosto i dobitnie - najwyraźniej tak trzeba było działać z ich upośledzonymi móżdżkami, bo inaczej nie rozumieli. Zamrugali oczami, ale uwaga podziałała i zaprzestali własnej kłótni. Niestety przerzuciło się to na mnie.
— Oczywiście, moja droga. — zaświergotał wręcz jeden z nich, doskakując do mojego boku i przybierając uśmiech, który... Cóż, w założeniu chyba był flirciarski, ale coś nie wyszło.
Drugi tylko skinął głową i popatrzył gniewnie na swojego sobowtóra.
— Jak mam was nazywać? — zapytałam, wycofując się nieco, by mieć widok na obu samców.
— Ja jestem Cardinani, miło cię poznać.
— Clemens, kochanie. Ale możesz mi mówić Clemmy. — radośnie powiedział zdecydowanie nie podobającym mi się głosem.
Cardinani parsknął śmiechem, słysząc wypowiedź Clemensa.
— Clemmy? Gorzej się nie dało?
<Carni?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!