Decyzja, jaką podjął Shiregt, była bardzo trafna. Prawdę mówiąc, była jedną z najlepszych możliwości, jeśli nie w ogóle najlepszą. Cieszyłem się, że mi i Yatgaar udało się wychować naszego syna na kogoś tak mądrego, opanowanego...na idealnego władcę, choć gdyby ktoś spytał, jak tego dokonaliśmy, nie miałbym pojęcia, co mu odpowiedzieć. Staraliśmy się i nasze starania, jak widać, się opłaciły. Shiregt skierował się w naszą stronę, a ja w tej samej chwili uświadomiłem sobie niezwykle ważną, choć oczywistą rzecz. On był już naprawdę dorosłym koniem. Ogierem, który mógł samodzielnie podejmować decyzję. Ogierem, który mógł znaleźć partnerkę i założyć rodzinę. Ogierem, który mógł zacząć rządzić stworzonym przeze mnie klanem. Zbliżał się czas, kiedy to ja, starzec z poprzedniej epoki będę musiał ustąpić mu miejsce. Bo taka jest naturalna kolej rzeczy.
-Myślę, że nadszedł już czas, by ogłosić to oficjalnie. Ojcze, matko?-spytał Shiregt.
-I ja również nie widzę innego wyjścia-odparła po chwili Yatgaar. Shiregt skierował wzrok na mnie, czekając na moją reakcję. Ja jednak dalej nie mogłem dojść do siebie. Czyżbym wcześniej po prostu wyczuł ten moment? Tak, zapewne o to chodziło. Okoliczności, czas... a nawet coś w sposobie, jakim nasz syn do nas podszedł, to wszystko dało mi do myślenia. Słowa, które Shiregt wypowiedział, musiały paść prędzej czy później. Tak jak prędzej czy później ja musiałem mu odpowiedzieć jedynymi odpowiednimi w takiej chwili słowami:
-Jeżeli jesteś w stanie walczyć za klan, który jest twoją rodziną, jakby to nie było niczym niezwykłym i jeżeli umiesz zadbać o siebie, to z całą pewnością możesz rządzić całym stadem. A należące do niego konie powinny się czym prędzej o tym dowiedzieć-powiedziałem. Jednocześnie starałem się brzmieć poważnie, ale wypełniała dziwna mieszanka uczuć. Radości, dumy, ale też strachu. Czy Shiregt sobie poradzi jako władca? Wiedziałem, że tak, ale wątpliwości nie chciały odejść. Czy Yatgaar i ja będziemy potrafili usunąć się w cień? Całe życie to my byliśmy głównymi aktorami w spektaklu, którym były historia i życie naszego klanu. A teraz zostaniemy co najwyżej statystami. Mimo niepewności wiedziałem jednak, że nie możemy stać w miejscu. Życie idzie do przodu, a my musimy się dostosowywać do zmian, jakie funduje nam los. Po chwili poświęconej na swoje przemyślenia posłałem synowi lekki uśmiech, gdyż nie wiedziałem do końca, jak odebrał moje słowa.
-Choć raz masz rację-odezwała się Yatgaar.
-Miałem rację częściej niż raz-odparłem. Nawet teraz nie mogliśmy się powstrzymać od drobnych złośliwości.-Czas ogłosić wielką nowinę-dodałem po chwili milczenia i skierowałem wzrok z powrotem na naszego syna.
<Yatgaar?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!