Podszedł do mnie Alifa, młody, srokaty ogier o potężnej posturze, nawet jak na swoją rasę. Nie do końca mu ufałem jako osobie - miał w sobie coś niepokojącego, ale gdy w grę wchodziły zagrania siłowe nadawał się idealnie. Nie inaczej było z trzymaniem Khairtai w ryzach. Prosto z mostu oznajmił mi, że niedawno siwka zaszyła się w jakichś gąszczach i do tej pory ich nie opuszcza. Oboje wiedzieliśmy, co to znaczy. Podziękowałem zwyczajnie za informację i ruszyłem we wskazanym kierunku.
W pobliżu kręcił się Hypnos, kolejny sprawujący pieczę nad omegą, obserwując jedynie z miejsca otoczenie na wypadek, gdyby chciała się którędyś wymknąć. Byłem już zaledwie kilkanaście fouli od celu, kiedy z krzaków powoli wyłonił się łeb dorosłej klaczy. Niżej, przed swoją rodzicielką stąpało jasno-rude źrebię z uroczą strzałką na czole. Na mój widok świeżo upieczona matka od razu spochmurniała i zatrzymała się w dumnej pozie. Mały - lub mała - poszedł za jej przykładem, wpatrując się we mnie ciekawie z dozą niepewności, cały czas kątem oka obserwując mamę. Na moim pysku pojawił się uśmiech zwykłej radości, bardziej skierowany w stronę nowego obywatela.
— Jest śliczna. - rzekłem, podnosząc wzrok. Khairtai milczała zacięcie. - Wiesz, że omegi nie mogą posiadać potomków, prawda? - wciąż zero reakcji. Klacz nie sprawiała nawet wrażenia zażenowanej czy wściekłej, jak przez ostatnie miesiące. Bardziej pasowałyby określenia zmęczona, zszokowana, trochę...smutna. - Hypnos! Rose zgodziła się nim zaopiekować. - ogier skinął głową na znak porozumienia i oddalił się w stronę klanu.
Teraz wszystko zależy od ciebie. Nie zawiedź mnie. Proszę...
<Khairtai? Zaskocz mnie xD>
Shiregt rozdaje rozkazy, jakby kupował bułki. Wybaczcie, ale jak to przeczytałam to się skojarzyło xD
OdpowiedzUsuńDobre, dobre xD
Usuń