Strasznie spodobało mi się to zdanie. Więc chodź przyjacielu. Przyjacielu.. zależało mi na tym, aby Miriada mogła czuć się przy mnie bezpieczna, żeby uważała mnie za konia godnego zaufania, przyjaciela. Samemu trudno było mi stwierdzić czemu, bo może sam uważałem ją za przyjaciółkę? Mimowolnie uśmiechnąłem się. Fajnie wiedzieć, że ktoś cię lubi. Pogoda była spokojna, chmury jednak łaskawie rozstąpiły się i oblały ziemię przyjemnym, ciepłym światłem. Przymknąłem oczy i uniosłem głowę lekko w górę.
-Lubisz zimę? –spytałem, gdy szliśmy już samotnie przez niewielki step. Klacz chwilę się rozglądała.
-Chyba tak, ale nie lubię gdy jest strasznie zimno. –odparła myśląc nad czymś uporczywie.
-Mam podobnie, za to krajobraz jest wspaniały. –mruknąłem i popatrzyłem przed siebie. Jeszcze nie dawno bywałem z dala tego miejsca, nie świadomy, ze istnieje. Spojrzałem na Miriadę, a potem znów przed siebie.
-Prawda. –klacz rozejrzała się powoli. Dzień zapowiadał się bardzo dobrze, jeśli tylko pogoda nie dostanie kaprysów i nie spuści na nas ton śniegu. Parsknąłem. Miriada posłała mi dziwne spojrzenie, ale nic nie powiedziała. Przeszliśmy jeszcze trochę, do końca.
-Wiesz co? –zapytałem klaczy. Ona zwróciła się do mnie, po długim wpatrywaniu się w jakieś drzewo.
-Co? –spytała z nutką ciekawości w głosie. Nie dano mi jednak dokończyć, gdyż dostrzegłem dziwne ślady w puchu.
-Oh, powiem Ci później. Spójrz! –powiedział wskazując ruchem pyska dziwne odciski. Trudno było mi określić ich pochodzenie, w każdym razie w około można było dostrzec więcej takich samych, ale maleńkich. Miriada podeszła do nich bliżej, widocznie zdziwiona.
-Faktycznie, dziwne. Może to jakieś wilki? –spytała z jakby nadzieją, bo żadne z nas nie miał ochoty podążać nietypowymi śladami i najłatwiej było to wyjaśnić w ten sposób.
-Chciałbym w to wierzyć.. –spojrzałam tam, gdzie wiodły odciski. Zapamiętałem to miejsce.
-Może sprawdzimy to potem? Albo powiemy komuś z Klanu. W razie czego zapamiętam gdzie wiodła ta ,,ścieżka”. –odparłem. Klacz kiwnęła głową i zawróciliśmy, jednak trop nie zamierzał szybko wyprowadzić mi się z umysłu. Wracając szliśmy już troszkę szybciej. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze, aby zobaczyć czy akurat w tym miejscu nie znajdziemy jakichś kąsków, jednak bezskutecznie. Ziemia była zimna i zamarznięta, a matka natura nie raczyła nas niczym obdarować.
-Nienawidzę szukania jedzenia o tej porze roku. –jęknąłem i kopnąłem grudkę śniegu.
-Wierz mi ja też. –odparła klacz. Niedługo potem byliśmy z powrotem w obozie.
-Może powiemy im o tym już teraz? –spytałem.
<Miriada? Takie cuś bo mój mózg nie chciał wymyślić czegoś kreatywniejszego - _ ->
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!