-Spokojnie, jak widzisz żyję i mam się świetnie-odparła z uśmiechem klacz.
-Więcej mnie tak nie strasz!-powiedziałem.
-Masz ochotę wracać już do klanu?-zapytała.
-Ani trochę, a ty?-spytałem.
-Ja też nie. Chodźmy gdzieś jeszcze-odparła Speceter. Ruszyliśmy ponownie stronę jeziora, a kiedy do niego dotarliśmy, zaczęliśmy iść jego brzegiem. Słońce zaczęło już niemiłosiernie przygrzewać, toteż co jakiś czas wchodziliśmy do wody, aby się trochę ochłodzić. Dziś już jednak nie w głowie nam były wodne harce. Szliśmy obok siebie i nawet nie rozmawialiśmy. Napawaliśmy się jedynie swoją obecnością. Dopiero po około dwóch godzinach naszła nas ochota na pewną dziecięcą grę. Schowałem się, podczas gdy Specter miała mnie szukać. Kamuflaż nigdy nie był moją mocną stroną, więc szybko mnie znalazła. Potem ja starałem się odnaleźć ją. I tak kilka razy. Jednak za którymś razem, kiedy odliczałem z zamkniętymi oczami, usłyszałem dziwny, metaliczny dźwięk, a potem krzyk klaczy. Czym prędzej zacząłem jej szukać. Nie odeszła daleko, gdyż jej noga utkwiła w jakiejś ludzkiej pułapce.
-Specter!-zawołałem mocno przejęty całą tą sytuacją.
-Nic mi nie jest! Nawet aż tak mocno nie boli!-zawołała klacz. Uśmiechała się przy tym, ale ja widziałem, że tak naprawdę walczy z samą sobą, żeby nie okazać słabości.
-Przestań. Nie musisz przede mną udawać takiej twardej. Zaraz to rozwalę-odparłem. Całe szczęście pułapka była przeznaczona dla mniejszych zwierząt i szybko udało mi się ją rozwalić. Jednakże nie zmieniało to faktu, że noga klaczy była w nie najlepszym stanie.
-Możesz chodzić?-zapytałem zaniepokojony.
-Dam radę-odparła. Zaczęliśmy iść, kierując się oczywiście w stronę klanu. Po jakimś czasie musieliśmy jednak zrobić sobie mały postój. Pozwoliłem Specter się o mnie oprzeć, aby mogła odciążyć swoją kończynę.
-Dziękuję ci za Dante-wyszeptała klacz, opierając swoją głowę na mojej piersi.
-Nie masz za co-odparłem.
-Za wszystko. Za to, że po prostu jesteś-powiedziała Specter, po czym podniosła na mnie swój wzrok. Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Nim się zorientowałem, stykaliśmy się swoimi ustami w długim, namiętnym pocałunku.
<Specter? Wybacz, że tyle musiałaś czekać i że tak krótko. Z następnym się bardziej postaram>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!