*kiedy Tenebris była jeszcze nastolatką*
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, nie umrę.
Jest wojna na pewno umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, um...
-O! Przepraszam... nie zauważyłem Cię... - jakiś nastolatek wpakował się na moją osobę. Spojrzał zakłopotany na moją osobę. Prowadzone przeze mnie rozmyślania tylko mnie denerwowały. Z resztą to miały na celu. Naładowana złością postanowiłam dać upust swoim emocjom.
-O! Przepraszam... Nie zauważyłem Cię... - z przesadą naśladowałam ogiera. - Jak dla mnie dosyć wyraźnie odróżniam się od śniegu. A! Racja! Mogłeś pomylić mnie z błotem. Albo z drzewem. A może ze zjawą? Często je widujesz? Jak widzę dosyć długo żeby wiedzieć, że można przez nie przenikać, a zbyt krótko, żeby rozróżnić ducha i konia. Choć nawet głupi to potrafi. Wiem. Jesteś ślepy. Niewidomy. Bardzo głupi. Wiesz... Szkoda mi Cię. Gdybyś trafił w odpowiednie ręce mogło by z ciebie coś być. Nie zauważyłem Cię - powiedziałam z przekąsem. - Mój drogi. Jest wojna. Tu trzeba patrzeć. Jeśli nie rozróżnisz mnie i... Niczego, to nie rozróżnisz swojego od przeciwnika, śmierci od życia, zabójczego ostrza od gałęzi. Mówię. Jest wojna. Ja umrę. Ty umrzesz. Brave umrze. Khonkh umrze. Yatgaar umrze. Każdy umrze jeśli nikt nie będzie zauważał przeciwnika. - zakończyłam swoją niezbyt miłą wypowiedź i patrzyłam się z ukrytym zainteresowaniem jak zareaguje nastolatek.
<Eragorn? Tenebris pojechała może trochę zbyt ostro, ale da się albo przyzwyczaić albo zyskać jej sympatię >
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, nie umrę.
Jest wojna na pewno umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, umrę.
Jest wojna, um...
-O! Przepraszam... nie zauważyłem Cię... - jakiś nastolatek wpakował się na moją osobę. Spojrzał zakłopotany na moją osobę. Prowadzone przeze mnie rozmyślania tylko mnie denerwowały. Z resztą to miały na celu. Naładowana złością postanowiłam dać upust swoim emocjom.
-O! Przepraszam... Nie zauważyłem Cię... - z przesadą naśladowałam ogiera. - Jak dla mnie dosyć wyraźnie odróżniam się od śniegu. A! Racja! Mogłeś pomylić mnie z błotem. Albo z drzewem. A może ze zjawą? Często je widujesz? Jak widzę dosyć długo żeby wiedzieć, że można przez nie przenikać, a zbyt krótko, żeby rozróżnić ducha i konia. Choć nawet głupi to potrafi. Wiem. Jesteś ślepy. Niewidomy. Bardzo głupi. Wiesz... Szkoda mi Cię. Gdybyś trafił w odpowiednie ręce mogło by z ciebie coś być. Nie zauważyłem Cię - powiedziałam z przekąsem. - Mój drogi. Jest wojna. Tu trzeba patrzeć. Jeśli nie rozróżnisz mnie i... Niczego, to nie rozróżnisz swojego od przeciwnika, śmierci od życia, zabójczego ostrza od gałęzi. Mówię. Jest wojna. Ja umrę. Ty umrzesz. Brave umrze. Khonkh umrze. Yatgaar umrze. Każdy umrze jeśli nikt nie będzie zauważał przeciwnika. - zakończyłam swoją niezbyt miłą wypowiedź i patrzyłam się z ukrytym zainteresowaniem jak zareaguje nastolatek.
<Eragorn? Tenebris pojechała może trochę zbyt ostro, ale da się albo przyzwyczaić albo zyskać jej sympatię >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!