Ostatnio dużo czasu spędzałam na trenowaniu. Głównie szybkości i zwinności, chociaż do tych dwóch rzeczy miało dojść jeszcze wiele innych. Jak ćwiczyć, to ćwiczyć. Aanchal cały czas mi towarzyszył, głównie chodząc przy nodze lub przesiadując na moim grzbiecie. Dopingował każde moje działanie i był dla mnie wielkim wsparciem. Ja odpłacałam się mu różnymi zabawami, co może dla mnie nie było przyjemne, jednak dla tego cudnego kogucika było niezłą frajdą i radochą.
W końcu dobrze jest widzieć rodzinę szczęśliwą. A ja musiałam o to dbać, bo Aanchala kochałam ponad życie.
- Hej, mały, co powiesz na kolejny trening? - zarżałam, strzygąc uszami i odganiając ogonem muchy. Aanchal odwrócił się w moją stronę.
- Wiesz... Ja chyba też chciałbym coś poćwiczyć. Czuję się dosyć bezbronny... Inni mają waleczne sokoły, a ja dla Ciebie jestem taką trochę kluchą, co ledwo potrafi nadążyć. - zaśmiał się nerwowo i wbił we mnie błagalne spojrzenie. Lekko zaskoczona spojrzałam się na niego, a potem przewróciłam oczyma.
- Nie jesteś żadną kluchą. Nawet tak nie mów. Jesteś dla mnie bardzo ważny, bez względu na poziom Twojego wytrenowania. Mimo to chętnie coś z Tobą poćwiczę. Może klasycznie zajmiemy się szybkością, skoro tak ubolewasz nad tym, że nie nadążasz? - zapytałam, jak zwykle z kamienną miną.
- Jasne. Chcę zacząć od razu! - zapiął radośnie. Skinęłam głową i oddaliliśmy się trochę od miejsca pobytu Klanu. Dało się czuć chłód, który zjawił się wraz z jesienią. W końcu niedługo miała też nadejść zima...
Nie lubię zimy.
Jest zimno. Sama nazwa na to wskazuje. Pełno śniegu, a potem sierść jest mokra. Łatwo o przeziębienie. Ale wracając. Aanchal w napięciu na mnie popatrzył, od razu się skupił.
- No to tak. Musisz zwrócić uwagę na poprawne rozkładanie prędkości biegu na poszczególnych odcinkach. Nie możesz na przykład na początku biec jak najszybciej, gdyż szybko stracisz siłę, a Twoje mięśnie zwiotczeją. Sama tak miałam. - powiedziałam, z powagą obserwując towarzysza. Ten kiwnął głową. Kontynuowałam. - Najlepiej, na początku jakiegoś pościgu, zacząć nie najszybciej, ale na tyle, żeby szybko się nie zmęczyć. Na pewno to wypracujesz.
Niedługo potem zaczęliśmy praktykować. Sama przy tym ćwiczyłam, uciekając, a Aanchal zgodnie z moimi radami mnie ścigał. Na początku mu nie wychodziło, ale z czasem zaczął dotrzymywać tempa.
- Bardzo dobrze Ci idzie. Właściwie, nie będzie większej potrzeby, żebyś mi dotrzymywał tempa w cwale, ale gdy będziesz kogoś atakować, lub będziesz musiał przekazać ważną wiadomość, na pewno się przyda.
- Rozumiem. - mruknął kolorowy kogucik i strzepnął skrzydłem.
---
Ćwiczyliśmy tak z dwa tygodnie, aż Aanchal załapał i świetnie sobie radził. Dobrze się czułam, wiedząc, że nie czuje się już aż tak gorszy. Musiał jeszcze dużo ćwiczyć, ale byłam pewna, że da radę. W końcu już daje!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!