Posłałem Fashagarowi ostrzegawcze spojrzenie i wytłumaczyłem wszystko Mint. Nie chciałem, żeby ogier był dla niej niemiły, głównie ze względu na to, że ostatnio nie miała się zbyt dobrze. Ten mój braciszek... Do mnie zawsze ma pretensje, a sam co wyrabia?-pomyślałem. Zreflektowałem się jednak, kiedy przypomniałem sobie, jak ja postępowałem? postępuję? ze Specter. Potrząsnąłem lekko głową, aby odgonić od siebie napływ niechcianych myśli. Kiedy wyjaśniłem wszystko klaczy, ruszyliśmy na naszą wyprawę, która z powodu ulewy jakiej świat nie widział nie należało ani do łatwych, ani do przyjemnych. Kilka razy któreś z nas ześlizgnęło się i wpadło do błotnistej wody, kiedy więc pod koniec dnia wróciliśmy do klanu, po wykonaniu zadania, wszyscy wyglądaliśmy jak jakieś sieroty boże. Shiregt ruszył w naszą stronę, aby nam wszystkim podziękować, ale wtedy ze zdziwieniem spostrzegłem, że nigdzie nie ma Mint. Wiedziałem, że z nami wróciła, bo przed chwilą jeszcze ją widziałem. Najwidoczniej nie ma ochoty spotykać się z tym tutaj moim ukochanym braciszkiem-pomyślałem. Tak jak myślałem, Shiregt podziękował nam za pomoc, trochę porozmawialiśmy i w końcu każdy rozszedł się w swoją stronę.
~*~
Wróciliśmy do klanu dość późno, toteż zamiast oddalać się nocą od stada, wolałem poczekać do rana i dopiero wtedy iść się porządnie wykąpać. Zaschnięte błoto na sierści to nic przyjemnego. Wbiegłem do wody, rozpryskując ją wszędzie wokół siebie. Ruszyłem przed siebie, aż do zanurzenia się do połowy klatki piersiowej. Trochę pospacerowałem w wodzie, a potem zbliżyłem się nieco do brzegu. Z nudów zacząłem "kopać" wodę, powodując, że jeszcze więcej pryskało jej wszędzie wokół mnie. W pewnym momencie ktoś jednak przerwał mi moją zabawę.
-Wyglądasz, jak źrebię, które świetnie się bawi-powiedziała klacz. Odwróciłem się w stronę brzegu i ujrzałem tam swoją znajomą jeszcze z czasów źrebięcych.
-Może tak właśnie jest? Czasem dobrze jest odnaleźć w sobie źrebię. Można się wtedy cieszyć z najprostszych rzeczy-odparłem. Wydawało mi się, że przez pysk Mint przebiegł cień smutku, ale już chwilę później klacz uśmiechała się lekko.
-Może i masz rację-powiedziała.
-Na pewno mam rację! Zawsze ją mam-odparłem z pewnością siebie doskonale słyszalną w moim glosie. Klacz uśmiechnęła się nieco szerzej.
-Poddałabym to stwierdzenie wnikliwej analizie. I niekoniecznie mogłoby okazać się ono prawdziwe-powiedziała Mint.
-Ale w tym wypadku mam rację. Chcesz się przekonać?-spytałem. Klacz spojrzała na mnie z zainteresowaniem. Jakaś część mnie chciała dowiedzieć się przy tym, gdzie się wczoraj podziała, kiedy wróciliśmy z wyprawy, ale wolałem to przemilczeć, przynajmniej na razie.
-Niby jak?-zapytała klacz.
-Może tak?!-zawołałem, a potem kopnąłem w wodę tak, aby jej część rozprysnęła się w stronę klaczy. Mint cofnęła się, ale nie udało jej się uniknąć zmoczenia.
<Mint? Mam nadzieję, że nie będziesz zła, że tak jawnie nawiązałam do twojego tytułu, w trakcie pisania wpadł mi taki pomysł do głowy>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!