Nie wiedziałem czy to najlepszy pomysł iść do klaczy w takim stanie. Jeszcze ją tylko zdołuję i nie będzie nam miło, co gorsze, zrażę ją do siebie i już nigdy więcej nigdzie nie wyjdziemy. Jednak nie mogłem ot tak jej olać, przecież to ja chciałem gdzieś pospacerować i to nie byłoby najlepsze rozwiązanie. Z dwojga złego wybrałem chyba to mniejsze zło... nie wiem.
– Idę, idę. – odparłem i udałem się za klaczą, żeby po krótkiej chwili znaleźć się u jej boku i spokojnie, w ciszy spacerować po okolicy. Tak... w ciszy. Cisza w tej sytuacji była za głośna jak dla mnie, a to naprawdę dziwne uczucie. Nie wiedząc totalnie co powiedzieć, wypowiedziałem coś, co nie do końca było przemyślane.
– Znasz takie uczucie? – zapytałem, na co klacz spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
– Jakie? – zapytała, uśmiechając się słodko.
– Podobnież jesteśmy sobie pisani, gdzieś tam na niebie, są gwiazdy znające naszą historię i przyszłość, jak i przeszłość. To one dobierają nam kogoś przy kim czujemy się naprawdę wyjątkowi. Mimo, że nie znasz tego konia i widzisz go po raz pierwszy, to wiesz, że to ten właściwy i jedyny, ten, którego nie chcesz stracić, chociaż... widzisz go po raz pierwszy. – mówiłem, spoglądając w niebo. Nie wiem czemu o tym mówię, może to przez Forever?
– Znaczy się, emmm... nie mam na myśli nas, w sensie ja i ty, tylko ogólnie. – dotarły do mnie wypowiedziane słowa, zaraz po tym, jak Ganerdene spojrzała na mnie z wielkim zdziwieniem na pysku. Tak, mogło to zabrzmieć bardzo dziwnie... ale nie to miałem na myśli. Chciałem... właściwie to ja sam nie wiem co chciałem. Może tylko tak pofantazjować? Posłuchać historii o tym uczuciu, o ile by je znała? Tak mówią zakochani i to naprawdę musi być cudowne. Ja mogę jedynie karać się za to co zrobiłem mojej ukochanej... ale czy na pewno ona nią jest?
– Ehh, przepraszam. Ostatnio mam taki mętlik w głowie, że nie wiem co mówię. – nim klacz cokolwiek wypowiedziała, przerwałem tą paplaninę i chaos wypowiedzi. Oh, to nie jest najlepszy czas na to wszystko... a Ganerdene nie powinna tego słuchać! Nie znam jej tak dobrze, a zwierzam się jakbym znał ją od lat. To jest to coś, pozwalające mi na taką otwartość. Nie wiem czy określić to jako coś cudownego, a może wręcz przeciwnie? Oh, opuście mnie dzisiaj, wy myśli prze okrutne, chociaż tak... na jeden dzień. Jeden dzień zapomnienia.
<Gandzia?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!