W nocy za żadne skarby nie mogłam spać. Tylko kręciłam się w miejscu jakby szukając pod nogami poczucia senności, które gdzieś mi wypadło. Jednak ono nie chciało się znaleźć i bałam się czy może nie zgniotłam go moimi kopytami.
Westchnęłam lekko wiedząc, że nic z tego nie będzie i na końcówkach kopyt przemknęłam się pomiędzy śpiącymi członkami na skraj terenu. Wtedy już zaczęłam śmielej stąpać, wiedząc, że z tej odległości już nikogo nie zbudzę. Natknęłam się na obrońcę stada, mruknęliśmy do siebie krótkie "cześć" i rozeszliśmy się, każde w swoją stronę. Wydawał się koszmarnie zmęczony i obawiałam się, że mnie wziął za jakąś zjawę pół snu.
Znalazłam drzewo i to właśnie obok niego się położyłam, ale tak, że bez problemu mogłam zerkać na oświetlone gwiazdami niebo. Spojrzawszy na horyzont oceniłam, że nic nie wskazywało na powrót słońca, co mi trochę popsuło humor.
Następnie, nie wiedząc co robić, zagapiłam się na gwiazdy. Szczególnie na jedną, która lśniła i świeciła najbardziej ze wszystkich. Była piękna. Niestety nie nacieszyłam się jej widokiem tak bardzo jak chciałam bo nie długo potem ogarnęło mnie przemożne poczucie zmęczenia i zasnęłam.
Rano, obudziwszy się, rozprostowałam nogi, ziewnęłam i wróciłam do stada w poszukiwaniu trochę zieleniny godnej mojej uwagi. Po minucie szukania znalazłam kępkę niepodal małego wodopoju i poszłam tam zażegnać głód i ugasić pragnienie. Podczas żucia trawy moją uwagę przykuła pewna kasztanowata klacz, która jak narazie, przechadzała się po terenach nikomu nie zawadzając. Co mnie w niej zaintrygowało to jej biała plamka na czole. Była złudnie podobna do gwiazdy, którą widziałam w nocy, więc postanowiłam podejść do nieznajomej. A poza tym przyda mi się nowa znajomość w stadzie. Bo póki co to znam dosyć dobrze tylko Hadvegara.
<U'schia? Nie mam weny, więc spróbuj zrobić coś fajnego z tego spotkania xD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!