- Ktoś wejdzie po Vikę, następna osoba złapie ratownika za ogon, potem następna, i będziemy ją wyciągać.
Rozejrzałam się dookoła. Niedaleko zauważyłam suchy pas ziemi przez którego można by się dostać na drugi koniec bagna. Jedyne co by się stało to wdepnięcie od czasu do czasu w jakąś kałużę. Niestety liczyła się każda sekunda, a przejście przez bagno zajęłoby trochę czasu nawet jeśli byśmy się pospieszyli. Lejący się z nieba deszcz sprawiał, że bagno stawało się jeszcze bardziej rzadkie.
-Może być - zgodziłam się niechętnie.
- Dobrze - odparł Raphael spokojnie, ale jego mina mówiła "Wszystko dla mojej Viki, zaraz umrę ze strachu".
Wolałam by mój ogon był ciągnięty przez dwa konie niż abym utopiła trzy. Najchętniej wycofałabym się, ale wyszła bym na tchórza, a poza tym to nie w moim stylu.
-Ja będę druga, będę trzymać Vikę za ogon. - powiedziałam.
Raphael chciał już zaprotestować, ale brutalnie mu przerwałam :
-To ja jestem najlżejsza - podniosłam głos.
Nie czekając na pozwolenie zaczęłam powoli wchodzić w bagno.
<Shere Khan?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!