- O co chodzi? - Dobiegł mnie głos mojego towarzysza
- O to. To są rzadkie, suszone zioła. Takich używa mój ojciec - wyjaśniłam szybko, jednak w mojej głowie pojawiły się wątpliwości. Z jednej strony mogło to oznaczać, że klan jest blisko, lecz z drugiej... Reny... One także mogły używać ziół
- Znaczy, że nasz klan naprawdę jest gdzieś blisko - powiedział Dante, na co trochę się uspokoiłam. Wierzę, że naprawdę zna drogę.
- Dziwi mnie tylko, że mój ojciec je zgubił. Lepiej to pozbieram - no właśnie... Raczej mało możliwe jest to, by je zgubił. Wątpliwości powróciły, jednak nie powiedziałam nic ogierowi
- Może był czymś zajęty i nie zauważył ich braku. Idziemy? - zapytał. W sumie możliwe - kolejna wątpliwość - może coś się stało? Oczywiście wszystko widzę w ciemnych barwach. Przytaknęłam i powoli ruszyłam za Dantem. Szliśmy w ciszy, czego można się był spodziewać z braku możliwości rozmowy... Kiedy traciłam już nadzieję, ujrzałam kolejne zioła. Tym razem były one mi bardzo dobrze znane. No cóż, podstawy. Nie należały do najrzadszych, więc tylko szturchnęłam ogiera i wskazałam pyskiem na nie. Kiwnął głową i ruszył kłusem. Zrobiłam to samo, jednak byłam ciągle kilka kroków w tyle. Wreszcie ujrzeliśmy ślady kopyt. Zwolniliśmy, by ich nie zgubić. Po kolejnych minutach ujrzałam ojca mojego towarzysza oraz Shiregt'a. O nie... Spojrzałam na Dantego i zgodnie kiwnęliśmy głowami, po czym zawróciliśmy. Przynajmniej byliśmy w domu...
<(Dante? Zrób timeskip do dorosłości, ok?)>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!