Powolnym stępem wracałyśmy do stada, niewiele ze sobą rozmawiając - ot, uwagi odnośnie pogody i fryzur, które wiatr postanowił nam zrobić. Ava najwidoczniej nie miała zamiaru oszczędzić wiatru. Korzystając z wietrznej pogody, szybowała wysoko nad nami, co jakiś czas zmieniając pułap, kiedy podmuchy stawały się za silne.
- Co tam u Shiregta? - zapytałam nagle, bez żadnego większego powodu, tak przynajmniej mogła pomyśleć Miriada, jednak ja rozpaczliwie chciałam wiedzieć, co u ogierka, którego kontakty ze mną stały się wielką rzadkością.
- Dlaczego sama go nie spytasz? - zapytała klacz, spoglądając na mnie badawczo.
- Nie mamy dla siebie czasu - mruknęłam, specjalnie odbiegając od prawdy. Chociaż nie byłam do końca pewna, co jest prawdą w tej sytuacji.
- Bardzo mi przykro, ale ostatnio się dość rzadko się spotykamy. Niedługo zostanie władcą i się przygotowuje, ale to już pewnie wiesz.
Pokiwałam w milczeniu głową. Najwidoczniej nawet od rodzonej siostry nie wyciągnę żadnej informacji o... mojej miłości? To określenie jakoś tak dziwnie brzmiało, kiedy miało się świadomość, że uczucie nie jest odwzajemnione. Przez głowę przebiegła mi myśl, że nasza separacja może być podobna do tej pomiędzy rodzeństwem - dużo zajęć i przygotowań, mało czasu dla innych. Spojrzałam na klacz, żeby odczytać jej uczucia z pyska, jednak nie miał on żadnego wyrazu - jakby to, co działo się wokół, nie robiło na niej wielkiego wrażenia.
- Chodźmy szybciej, chciałabym wrócić, zanim się zmierzchnie - powiedziałam pod nosem, przyśpieszając do kłusu.
< Miri? Liczy się to, że mam komu odpisać xD Zresztą u mnie nie lepiej >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!