- Nie jęcz - skarciłam ptaka - Taka umiejętność może mi się przydać.
- Aha - mruknęła sokolica, jednak posłusznie wzięła do dziobu gałązkę, wzleciała na mniej - więcej dwukrotność mojego wzrostu i upuściła przedmiot.
Patrzyłam, gdzie leci, po czym szybko wyskoczyłam do przodu, by złapać kawałek rośliny. Musnęłam zębami brązowy kawałek, który zawisł na chwilę, trzymany w moim pysku za kawałek kory, jednak urwał się, zostawiając malutki kawałek w moim pysku. Pożułam go chwilę, przyglądając się gałęzi, która spadła na ziemię.
- Ty tak bardzo nie umiesz - Ava zanosiła się śmiechem - Może powinnyśmy zrobić coś innego? Pobiegać na przykład. To przynajmniej umiesz - ptaszyna wydawała się szczerze rozbawiona.
- Ha ha ha - mruknęłam, przełykając kawałek rośliny - Nie zrezygnuję tak łatwo.
- Naprawdę? Zatem masz problem - syknęła.
- Co przez to masz na myśli? - zapytałam, pełna obaw o to, czy mój plan będzie w użyciu dłużej, niż kilka chwil.
- To, że twój plan jest do bani. Wykorzystujesz mnie do latania w górę i w dół, dźwigania jakichś przedmiotów różnej maści. A ty co? Nawet nie umiesz złapać jednej gałęzi i tylko obżerasz się korą! - pierwszy raz widziałam ją tak zdenerwowaną.
- Hej, Ava, nie krzycz tak. Wszystko można jakoś wytłumaczyć, tylko spokojnie. Nie musimy tego robić, wystarczy, że wymyślisz jakieś inne ćwiczenie - starałam się zachować spokój, którym mogłabym zarazić towarzyszkę.
- Ja mam coś wymyślić? - w jej oku zobaczyłam niebezpieczny błysk - Zatem słuchaj mnie uważnie. Ale obiecaj, że wykonasz wszystko, o co cię poproszę.
- Obiecuję - powiedziałam, chcąc uniknąć kolejnych kłótni z jedyną osobą, która jeszcze się na mnie nie obraziła.
CDN
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!