Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

28.02.2019

Od Risy do Kasji "Jedno wielkie NIC"

Przyglądałam się z zaciekawieniem, ale i uwagą, pracy koni. Nie do końca rozumiałam ich plan, ale liczyło się to, że zrobili odpowiednią pętlę, zrzucili ją Virginii tak, aby mogła ją na siebie nałożyć i jakoś wciągnęli ją z powrotem na górę. Było to jednak dość męczące zajęcie, nawet moja siostra wyglądała po tym wszystkim na zmęczoną, chociaż ona chyba akurat najmniej się przy tym napracowała... Podeszłam do niej, podczas gdy ona wyplątywała się z lian.
-Wracamy do klanu-powiedziała nagle Kasja. Virginia i ja spojrzałyśmy na nią zaskoczone.
-Dlaczego?-spytałam.
-I po co?-zapytała nieufnie moja siostra.
-Coś ci się mogło stać. Musi cię zobaczyć medyk, no i wasza mama też powinna się o tym wszystkim dowiedzieć-wyjaśniła Kasja.
-Ale mi nic nie jest, a mamie potem wszystko powiemy-odparła moja siostra.
-Wykluczone. Wracamy do klanu-odezwał się jeden z koni, które pomogły Virginii wydostać się z pułapki. Nasze protesty zdały się na nic. Musiałyśmy wrócić razem z nimi do klanu, mimo że mojej siostrze naprawdę nic się nie stało, nie licząc kilku zadrapań. Niestety nie było nawet mowy o cichym odłączeniu się od tej grupy, bo za naszą dwójką szła jeszcze Kasja, która zamykała nasz pochód. Po chwili jednak zrównała się z nami.
-Musisz iść do medyka, bo czasem nie wszystkie obrażenia widać od razu...bywa tak, że coś ci się stanie, a ty o tym nie wiesz nawet przez kilka tygodni albo nawet miesięcy-powiedziała klacz.
-Aha...to...bardzo ciekawe?-odparła bez entuzjazmu moja siostra. Mnie za to ten temat zainteresował.
-Ale jak to? Jak to możliwe?-spytałam, odwracając głowę w stronę klaczy.
-Możesz mieć uszkodzone nerwy i nic nie czuć albo po prostu z jakiegoś innego powodu twoja, dajmy na to, wewnętrzna rana cię nie boli, ale jest poważna. Może nawet zagraża życiu, a ty nawet o niej nie wiesz-wyjaśniła Kasja. Odwróciłam się i z przerażeniem popatrzyłam na swoją siostrę.
-Słyszysz?! Coś może zagrażać twojemu życiu, a ty nawet o tym nie wiesz!-zawołałam. Varginia przewróciła oczami.
-Tak, zaraz tutaj padnę i umrę-powiedziała, a po chwili przewróciła się i upadła.
-Żyjesz?!-zawołałam, doskakując do niej. Kasja także przystanęła i zaczęła się całej tej sytuacji przypatrywać.
-Żyję, tylko się potknęłam. Może rzeczywiście powinnam iść do jakiegoś medyka, bo robię się tak niezdarna jak Arrow-powiedziała moja siostra, po czym uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech.
-Kim jest Arrow?-spytała Kasja.
-To nasz brat-odparłam.
-Który nie umie zbyt dobrze chodzić-dodała Virginia, po czym obie zaśmiałyśmy się.
-Co się dzieje?-spytał koń, do tej pory idący z przody. Zanim zorientowali się, że nasza trójka zatrzymała się, przeszli już kawałek i on musiał się do nas wrócić.
-Nic, tylko moja siostra robi z siebie ostatnią łamagę-wyjaśniłam.
-Ahaa...Ale czy możemy iść w takim razie dalej?-zapytał ogier.
-Myślę, że tak-powiedziała Kasja. Ruszyliśmy zatem w dalszą drogę powrotną, która upłynęła nam na tym samym, co do tej pory, czyli krótkich rozmowach. Jakież jednak było nasze zdziwienie, kiedy dotarliśmy na miejsce, gdzie powinien przebywać klan, a tam...nie było nikogo! Żadnego konia, nie licząc naszej grupy. Tylko gołe drzewa, warstwy mokrej brei, która kiedyś była puszystym, pięknym śniegiem i poza tym jedno wielkie NIC.
-Gdzie ich wszystkich wywiało?-spytała Kasja, podchodząc do ogiera, który szedł na czele naszego pochodu. W jej głosie słychać było lekki niepokój.
<Kasja? Luzik, ja czasem każę czekać komuś na odpis o wiele, wiele dłużej:D>

28.02.2019

Postarzanie lutowe

Postarzanie, tudzież podsumowanie lutego będzie z względów oczywistych krótkie - blog był aktywny przez ledwie kilka dni w miesiącu, reszta zaś przeznaczona została na solidny remont. Zmieniło się naprawdę sporo, ale o tym przeczytacie (lektura obowiązkowa!) tutaj. Przechodzimy do postarzania.
Krótko, ale intensywnie!
Czyli kwintesencja lutowych działań. Na blogu od razu zaczęły pojawiać się opowiadania w ilości jak za dnia powszedniego, za co bardzo, ale to bardzo wszystkim dziękuję. Bałam się, że z ,,zimowego snu" będziemy się budzić jak ze śpiączki, a tu proszę - ruszamy z kopyta!
Mamy 10 okrągłych opowiadań na koncie, ponadto dwóch nowych członków klanu - źrebaka Mondream, Zee, i znaną nam już Rose, oraz dwa nowe NPC. Uprasza się o formularze nastolatków dla Risy, Arrow'a i Virgini.
Mini-ankieta
Większość zauważyła już, i zapewne wzięła udział w ankiecie na temat udziału NPC w Temtsel Dotood (jeżeli zapoznaliście się z nowymi rangami, niewątpliwie termin ten zapadł wam w pamięć), ale na wszelki wypadek przypominamy o sondzie ---> https://goo.gl/forms/WsuGNi4CStysf4Jx1
Daty i ustalenia związane z przemeblowaniem EF
Remont spowodował chwilowe ,,rozstrojenie" rytmu wydarzeń na blogu, który zresztą nigdy już nie będzie taki sam, a powodem tego jest Temtsel Dotood, którego I edycja odbędzie się już przy podsumowaniu następnego miesiąca.
Podsumowanie Pszenicy i Szmaragdowych Łanów zostanie opublikowane 9 marca 2019 roku, spieszcie więc z przynajmniej jednym opowiadaniem na pocztę ekipy SZAPULUTU.
Tego samego dnia odbędzie się reset rezerwacji, a marzec będzie wolnym od nich miesiącem.

Skleroza chyba mnie jeszcze nie dopadła. Do zobaczenia!

PS No, pochwalcie się w komentarzach, ile tych pączków? B)
Znalezione obrazy dla zapytania memy tłusty czwartek jak świętują
~Łowca much

28.02.2019

Od Zee do Lumina ,,Nowy towarzysz do zabawy"

To był deszczowy dzień. Wszyscy starali się unikać spadających z nieba kropelek. Ja oczywiście szedłem za mamą. Ona się do mnie uśmiechała.
- Mamo? Kiedy ten deszcz się skończy? - marudziłem.
- Nie przewidzę tego. Zresztą, to ani ja, ani żaden inny koń. - odpowiedziała moja mama. Podszedł do nas Lumino, starszy ode mnie źrebak.
- Cześć, Zee. - powiedział Lumino. Kapnęła na niego z drzewa jedna wyjątkowo duża kropla.
- Och! Ty głupi deszczu! - powiedział Lumino z poirytowanym wyrazem pyska.
- Nie jego wina. Ktoś zasmucił chmury i... - zacząłem mówić, ale Lumino mi przerwał.
- Jak to? Ach, no tak...Ty jesteś za mały, by to zrozumieć... - powiedział Lumino.
- No dobra. Co tu się dzieje? - spytała jeleniowata klacz.
- To Mivana, przybrana matka Lumina. - szepnęła do mnie moja mama.
- Chodź, Lumino! - krzyknęła Mivana.
- Ja zostaję z Zee. - odpowiedział jej Lumino. Mivana zrobiła minę wkurzonej klaczy, ale później westchnęła i zrobiła przyjazną minę.
- Dobrze, ale wróć zaraz! - powiedziała mu Mivana na pożegnanie.
- Do widzenia! - odpowiedziałem grzecznie. Wydawało mi się, że Mivana mówi ,,Grzeczny ogierek, nie taki, jak Lumino", ale to mi się pewnie przesłyszało. Moja mama uśmiechnęła się.
- Pobawcie się tam, w lesie. Tam krople deszczu zasłaniają drzewa. Deszcz zaraz pewnie się skończy, ponieważ chmury idą w inną stronę. - powiedziała mama.
- Pa, mamo! Chodź Lumino! - powiedziałem do wszystkich.
< Lumino? >

28.02.2019

Od Rose do Mondream ,,Źrebięce uroki"

Jako iż niedawno nasze stado zmieniło położenie, na tereny łąki, gdzie było więcej jedzenia, korzystałam z tego. Wokół mnie było mnóstwo różnych krzaczków. Wiatr wiał, na tyle mocno, że odsłonił trochę zamarźniętej trawy, co było korzyścią. Jadłam trawę, przyglądając się wschodzącemu słońcu. Chciałam z kimś porozmawiać, czułam się jakoś dziwnie samotnie. Podeszłam bliżej innych koni. W moje oczy rzuciła się śnieżnobiała klacz. Przypatrywałam się jej, a właściwie źrebakowi, który stał za nią. Chciałam do niej zagadać, ale nie miałam odwagi. Może takie patrzenie na jedną klacz, wyglądało co najmniej dziwnie, ale dla mnie nie sprawiało to problemu. W końcu oderwałam wzrok od klaczy. Podeszłam do niej. Próbowałam zwrócić na siebie uwagę, cicho rżąc. Źrebak stojący koło niej, zauważył mnie i najwyraźniej chciał do mnie podejść, ale się onieśmielił. Spojrzałam na niego miłym wzrokiem.
- Cześć. - odezwałam się do klaczy.
- Cześć. - odpowiedziała, lekko nieśmiało, klacz.
- Mam na imię Rose. - uśmiechnęłam się.
- Mondream. - źrebak klaczy z ciekawością przyglądał się naszej rozmowie. Stał koło Mondream i patrzył raz na mamę, raz na mnie. Wyglądało to uroczo.
- To twój źrebak? - spytałam się, bo właściwie nie byłam pewna, czy maluch jest jej.
- Tak. - Mondream spojrzała z miłością w oczach na maluszka. Źrebaczek podszedł do mamy i poszturchał delikatnie pyskiem.
<Mondream?>

27.02.2019

Od Zee ,,Pierwsze kroki w moim życiu" Cz. I

Pierwszy dzień w tym klanie przeżyłem ciekawie. Posłuchaj mojej historii, a dowiesz się, co się działo! Ukłoniłem się władcy, ponieważ przechodził blisko mnie.
- Dzień dobry. - powiedziałem do niego.
- Witaj, Zee. - odpowiedział mi. Poszedłem dalej. Szukałem mojej mamusi. Zawróciłem, by spytać się Shiregt'a, czy widział moją mamę.
- Przepraszam, ale... nie widziałeś mojej mamusi? - spytałem grzecznie. Shiregt westchnął.
- Nie wiem, właśnie jej szukam. - powiedział. Mój pysk przykrył smutek. Westchnąłem ciężko.
- Szkoda...a może poszukamy jej razem? - spytałem.
- Świetny pomysł. - otrzymałem w odpowiedzi. Ogier się do mnie uśmiechnął.
- Mądry ogierek! - dodał. Smutek uciekł. Za to na mojej twarzy rozgościł się serdeczny uśmiech.
*** Trochę później ***
Ja i Shiregt byliśmy zmęczeni. Nagle ją dostrzegłem. Leżała na trawie, od czasu do czasu skubiąc ją.
- Mamo! Ja i Shiregt długo cię szukaliśmy! - krzyknąłem. Shiregt spojrzał na mnie, a po chwili na mamę.
- Oh, skarbie. Ja tu byłam cały czas! - odpowiedziała nam mama - w nagrodę zapraszam was na przejażdżkę! - padłem na ziemię. Władca zaczął opowiadać to, co razem przeżyliśmy. Mama się uśmiechnęła.
- Moi drodzy, skoro tak, wracajmy do stada, po czym pójdziemy nad Uws, byśmy odpoczęli! - powiedziała mama.
*** Na terenie stada ***
- W końcu. Jesteśmy na miejscu. - powiedział Shiregt. Mama i ja uśmiechnęliśmy się.
- Odpoczniemy, po czym wyruszymy nad Uws. - powiedziała mama. Ja siedziałem cicho. Zaraz po dłuuugim odpoczynku wyruszyliśmy w drogę. Gdy byliśmy na miejscu, Shiregt położył się przy Uws.
- Kocham cię, Zee. - szepnęła do mnie mama, po czym siadła przy Shiregcie, a ja przy mamie. W ten sposób się nie zgubiliśmy. Trzymaliśmy się razem, a przy okazji było ciepło!
CDN.

27.02.2019

Od Rose do Shiregt'a ,,Witaj, stary towarzyszu!"

Z niechęcią otworzyłam oczy. Podniosłam głowę i się rozejrzałam. Słychać było z lewej strony szum wody. Zmęczona obróciłam się delikatnie i opuściłam łeb nad wodę. Nagle poczułam zimną ciecz na pysku, po czym zaczęłam pić. Mimo niskich temperatur woda nie zamarzła, co bardzo ułatwiało życie. Podniosłam łeb i ponownie się rozejrzałam. Ranek był miły. Wiaterek był spokojny, nie to co zwykle. Odwróciłam się do tyłu i podeszłam do najbliższego krzaczka. Zaczęłam skubać cienkie gałązki. Na łące, było widać innych członków klanu. Jeden ze źrebaków nie patrząc przed siebie radośnie galopował po śniegu. Był to przyjemny widok dla oka. Nagle źrebak się o coś potknął i wylądował na krzewie koło mnie. Szybko, lecz z trudem urwis wstał.
- Musisz bardziej uważać, maluchu. - matczynym głosem powiedziałam do siwego źrebaczka. Mały tylko z ciekawością popatrzył na mnie, otrzepał się ze śniegu i pobiegł do swojej mamy. Ja w tym czasie odwróciłam się do tyłu i popatrzyłam dookoła. W oddali było słychać ćwierkanie ptaków i Shi pijącego wodę. Na to drugie momentalnie na moim pysku pojawił się uśmiech. Kłusem podbiegłam do Shi.
- Shi! - cicho, ale słyszalnie odezwałam się do ogiera. Bardzo dobrze i bezpiecznie czułam się przy nim. W moich oczach widać było szczęście.
- Rose, dawno cię już nie widziałem. - Shi podniósł łeb gdy, już zaspokoił swoje pragnienie.
<Shi?>

27.02.2019

Nowa-stara medyczka I stopnia - Rose powraca!



Źródło: Zdjęcie główne
Motto: „Wystarczy wierzyć, żeby twoje największe marzenie się spełniło"
Imię: Ta piękna klacz ma na imię Rose. Jeśli chcesz możesz mówić na nią Estera, lecz ona nie będzie tego lubić.
Tytuł: -
Płeć: Klacz
Ranga/i: Medyczka I stopnia.
Głos: Halsey






Relacje: Lily - Biologiczna matka Rose. Kochana i wspaniała (nie żyje.)
Spirit - Biologiczny ojciec Rose. Waleczny i również kochany. (nie żyje)
Storm - Adopcyjny tata Rose. Był mądry i zaopiekował się Rose i Yiineko. (nie żyje)
Yiineko - Siostra Rose. Bardzo się kochały. W trudnych chwilach były razem i się na wzajem spierały. (nie żyje)
Spartan - Brat Rose. Jako że był najstarszy z rodzeństwa, nie przepadał za swoimi młodszymi siostrami. (nie żyje)
Shiregt- Rose go lubi, a nawet bardzo lubi. Nie wyobraża choć jednego dnia bez rozmowy z nim. Może wygląda to jak miłość, ale to nie jest to, a może?
Mondream- Ona dla Rose jest po prostu znajomą. Czasami razem pogadają, chociaż to rzadko się zdarza.
Zee- Fajny źrebaczek, którego Rose nawet lubi, ale to zapewne tylko dlatego, że jest źrebakiem.
Osobowość: Zacznijmy od tego, że Rose jest optymistką. Dla innych jest miła, sympatyczna. Ma spore poczucie humoru, dzięki czemu w złych sytuacjach umie się pocieszyć. Jest ciekawa świata i chce wiedzieć wiele rzeczy, ale nie musicie się martwić , że przez cały czas będzie zadawać wam pytania. Nie lubi być samotna, lecz czasami lubi pobyć sobie sama. Szybko się zaprzyjaźnia z innymi końmi, szczególnie ze źrebakami. Lubi źrebaki i nic tego nie zmieni.
Orientacja: Heteroseksualizm
Aparacja: 
  • Rasa: Rocky Mountain Horse
  • Wygląd: Rose jest zgrabną, piękną klaczą o pięknych, błękitnych oczach. Jest maści brudno kasztanowatej z jasną, prawie zupełnie białą grzywą i ogonem. Na końcu jej długich chudych nogach znajdują się szare kopyta.
  • Znaki charakterystyczne: Mała blizna na lewym tylnym kopycie i jedna na zadzie.
  • Wzrost: 150 cm w kłębie
  • Waga: 340 kg
Umiejętności: Rose dobrze zna się na zielarstwie i całkiem nieźle walczy.
Historia: Rose urodziła się w małym stadzie koni, razem z swoją siostrą Yiineko. Gdy miała tydzień jej stado pokłóciło się z sąsiednim stadem, przez co wybuchła wojna. Jej ojciec i starszy brat ruszyli bitwę. Kilka dni później, Lily, mama Estery dowiedziała się, że jej syn i partner polegli w bitwie. Walka toczyła się jeszcze kilka tygodni, aż w końcu stado Rose przegrało. Na tereny przegranego stada, weszło wygrane stado. Wszystkich zabito, oprócz źrebiąt. Rose i Yiineko dostały karmicielkę, jednak mimo to, że wiedziały, że same nie przeżyją, uciekły z stada. Błąkały się w lesie przez kilka dni. Pewnego dnia odnalazł je i zaopiekował się nimi stary ogier imieniem Storm. Uczył je różnych rzeczy. Dla klaczek żyło się tam dobrze, jednak ogier był bardzo stary, a wiecie, że starość nie radość, i pewnego dnia umarł z starości. Rose i Yiineko nie wiedziały co począć. Jeszcze jakoś razem żyły kilka dni. Gdy pewnego ranka, wyszły na spacer po lesie, zaatakowała ich wataha wilków. Wilki zabiły i zjadły Yiineko, a Rose uciekła. Dobrze wiedziała, że musi znaleźć dobry, stały dom. W taki sposób dotarła do Klanu Mroźnej Duszy.
Inne: 
1. Ma uczulenie.
2. Lubi koty, a szczególnie pewnego czarnego o błękitnych oczach z białą łapą i z fioletową obrożą.
3. Jej ulubiony kolor to błękitny.
Kontakt: Howrse: natalia k.

26.02.2019

Od Virginii do Shiregt'a "Magia śniegu"

Nie powiem, podobało mi się to, że duża część zgromadzonych koni, przynajmniej chwilowo, skupiła na nas swoją uwagę. Zachwycona tym, że jestem w centrum zainteresowania, nie zwracałam większej uwagi na swoją mamę czy na ogiera. Rita podeszła do mnie, a z jej miny mogłam wywnioskować, że jest niemniej zaskoczony, ale i zadowolona z powodu takiej reakcji innych koni. Jasne, tyle przedstawicieli mojego gatunku, w tym samym miejscu, jednocześnie, to była dla mnie zupełna nowość, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Odwróciłam na chwilę głowę i przelotnie zerknęłam na swojego brata, który z kolei trzymał się jak najbliżej mamy, raczej niezbyt zachwycony takim zainteresowaniem jego osobą. Jak zwykle robi za ostatnią ofiarę losu-pomyślałam, po czym wpadł mi do głowy pewien pomysł. Odwróciłam się i podeszłam do swojej rodzicielki. Zaciekawiona Rita uczyniła to samo.
-Mamo, czy możemy zobaczyć ten nasz...dom?-spytałam, nie do końca wiedząc, jak ubrać w słowa to, co chciałam powiedzieć. Mama zamyśliła się na chwilę.
-No dobrze, tylko nie odchodźcie za daleko i wróćcie zanim się ściemni-odparła klacz.
-Jasne!-zawołałam uradowana. Risa i je pobiegłyśmy przed siebie, po chwili jednak zatrzymałam się, co wprawiło moją siostrę w osłupienie. Zawróciłam i, siląc się na przyjazny uśmiech, zaproponowałam naszemu bratu pójście razem z nami. Odmówił, czego się spodziewałam, ale przynajmniej nikt nie mógł mi zarzucić, że jestem złą siostrą, która nie troszczy się o rodzonego brata. Następnie pożegnałam się grzecznie z przywódcą owego stada i potem dopiero dołączyłam z powrotem do Risy. Niemal od razu klaczka wykazała duże zainteresowanie moim zachowaniem, ale zbyłam ją jakąś niezrozumiałą odpowiedzią. Nie chciało mi się tłumaczyć jej akurat teraz, że zrozumiałam po prostu, iż lepiej mimo wszystko dbać o swój wizerunek w oczach innych i nie pokazywać im tego, co tak naprawdę myślę. Uznałam, że lepiej będzie, jeśli inni będą mnie mieli za miłą i przyjazną klaczkę. Razem weszłyśmy między jakąś grupkę koni, które po chwili całkowicie straciły nami zainteresowanie. Nasza przechadzka po "domu" sprowadziła się do wzajemnego obrzucania się i tarzania w śniegu. Był zimny i mokry, ale i tak zabawa nim była przecudowna! Kilka razy udało mi się przewrócić swoją siostrę prosto w jakąś zaspę, innym razem to znów ja lądowałam w śnieżnym kopcu. Naszą zabawę przerwałyśmy na chwilę, kiedy z nieba zaczął lekko prószyć śnieg. Byłyśmy tym zjawiskiem nieco zafascynowane, ale szybko przeszłyśmy nad tym do porządku dziennego. W końcu jednak zaczęło się ściemniać, ale nie na tyle, żebyśmy musiały już wracać do mamy. A przynajmniej razem z Risą tak uznałyśmy. W pewnym momencie zaczęłam się cofać, chcąc wziąć duży rozbieg, aby przewrócić siostrę. Potknęłam się jednak i sama wylądowałam ponownie w śniegu. Risa zaczęła się śmiać, podczas gdy ja podniosłam się i rozpoczęłam proces otrzepywania się, aby ów wspaniały śnieg nie zmienił się na mojej sierści w mokrą i zimną breję. Wtem jakiś cień przysłonił mi lekko dochodzące z góry światło, a moja siostra momentalnie spoważniała i spojrzała na coś, a raczej na kogoś znajdującego się za moimi plecami. Odwróciłam się szybko i podniosłam głowę w górę, aby ujrzeć pysk konia, choć wiedziałam już, kto to jest.
-Chyba powinniście już wracać do mamy. Na pewno bardzo się o was martwi-powiedział władca klanu.
<Shiregt? Tak, wiem, porywająca fabuła, ale planuję się jeszcze rozkręcić:D>

26.02.2019

Od Mondream do Shiregt'a ,,Zee"

Bolał mnie brzuch. Pdeszła do mnie najnowsza medyczka-Lea. Pomogła mi TO zrobić.
- Gratulacje! To ogierek. - zawołała - Biegnę powiedzieć to władcy! - uśmiechnęłam się do klaczy.
- Świetnie, ale czy musimy go męczyć? Ma bardzo dużo innych i ważniejszych spraw... - powiedziałam. Lea jednak nie słyszała, ponieważ jej już nie było. Nie miałam siły na bieganie za nią. Popatrzyłam na źrebaka.
- Witaj! Jestem twoją mamusią. Nazywam się Mondream. - powiedziałam. Ogierek popatrzył na mnie, po czym zamrugał oczkami.
- A ja... nazywam się... - powiedział ogierek.
- Nazwę cię Zee. Masz imię po swoim pradziadku. - powiedziałam mu. Zee skręcił głowę.
- Z... Z... Zee! Zee! Nazywam się Zee! - powiedział ogierek.
- Zee, może spróbujesz wstać? - spytałam.
- Wstać? A pomożesz mi, mamo Mondream? - spytał mnie Zee. Uśmiechnęłam się do niego.
- Wystarczy ,,mamo". Oczywiście, że ci pomogę! - powiedziałam. Ogierek zaczął wstawać, ja też wstawałam z trudem, ale nie przewracałam się jak Zee.
- Mamo, jak ty to robisz? - spytał mnie.
- No... Tak... po prostu... - odpowiedziałam.
- Eh... Pomogłabyś mi pyskiem? - spytał z uśmiechem.
- No jasne!
- Super!
Schyliłam głowę, i wzięłam go pod brzuch.
- Oh! To łaskocze! - krzyczał ogierek.
Przeprosiłam go, po czym próbowaliśmy dalej. Troszeczkę później w końcu wstał. Wtem zauważyłam, że Shiregt zaczyna się zbliżać.
- Widzisz tego dużego ogiera? To Shiregt, władca naszego klanu. Klanu Mroźnej Duszy! - powiedziałam do Zee.
<Shiregt?>

26.02.2019

Od Mondream ,,Kłamstwo nie popłaca" Cz. I

Siedziałam sobie, patrząc w smugi wychodzącego znad Gerel Ul słońca. Obok mnie leżał Zee. Ogierek jeszcze spał. Nagle się obudził. Podsunął się do mnie.
- Mamo, miałem koszmar... - powiedział. Pocałowałam go w pysk.
- Nie bój się, Zee. Jutro już go nie będzie. To, co jest we śnie, nie zdarzy się, bo jest tylko wymyślone. - powiedziałam mu. Zee jakby się trochę uspokoił.
- Jesteś pewna? - spytał ogierek wzbudzając swój strach.
- Chyba że... co ci się śniło? - spytałam. Nie byłam pewna moich słów. Też się troszkę przestraszyłam.
- Że gdy ty spałaś, to ja sobie od ciebie poszedłem, ponieważ chciałem dać ci coś, cokolwiek do jedzenia. Bo powiedziałaś przez sen, by ci coś dać, ponieważ jesteś głodna. Gdy wróciłem z pyskiem pełnym trawy i siana zauważyłem, że ty nie żyjesz. Krew wyciekała ci z pyska, i powiedziałaś ostatnie słowo... - w tym momencie zaczął płakać. Ja też się przestraszyłam, ale udawałam tylko zaciekawioną.
- No powiedz, co ja powiedziałam? Co było dalej? - zapytałam.
- Ty... powiedziałaś... Kasja! - powiedział Zee łkając.
- Ka... Kas... Kasja? - spytałam niepewna.
- Och, tak, a co? Czy to się ziści? - spytał, coraz bardziej płacząc.
- Nie, na pewno nie! - odpowiedziałam. Nie mogłam uwieżycć w me słowa. Nie mogłam znieść tego, że mu kłamię. I to własnemu źrebakowi!
CDN.

26.02.2019

Nowy Medyk III stopnia - Zee!

https://karolinasvs.files.wordpress.com/2014/04/konie_andaluzyjskie2.jpg




Źródło: Zdjęcie główne
Motto: ,,Każda rzecz, nawet na najmniejsza ma swe zalety"
Imię: Zee
Tytuł: -
Płeć: Ogier
Ranga/i: Medyk I stopnia
Głos: Siamés






Relacje:
Mefira: Babcia Zee. Nie miał okazji bliżej poznać, ale spotyka ją co noc. Bardzo ją polubił, no przecież to jego babcia! [*]
Mondream: Mama Zee. Bardzo się kochają, choć nadal tylko w nocy. [*]
Shiregt: Władca najlepszy ze wszystkich. Kiedy Zee był mały, to lubił się z nim bawić.
Mint: Medyczka która pomaga Zee, kiedy ma ataki płaczu lub bardzo źle się czuje.
Arrow: Najlepszy przyjaciel Zee. Bardzo lubią rozmawiać o swoich życiach.
Erina: Małżonka Arrowa. Nie za bardzo się znają, ale Zee wie, że jest w ciąży.
Kasja: Morderczyni! [*] < Dla dobrej strony
Cardinano: Zee spotyka się z nim czasami. Cardinano często go nie zauważa.
Lumino: Zrobił się cichy odkąd urósł. Zee nie spotyka się z nim ostatnio.
Osobowość: Zee jest uczciwy, lecz nie cierpi, jak mu się rozkazuje. Boi się nowo poznanych osób, co odziedziczył po mamie. Lubi zimę, najbardziej śnieg. Kocha biały kolor. Nie lubi się kłócić, dlatego popiera zdanie przyjaciół.
Orientacja: Heteroseksualizm.
Aparycja:
  • Rasa: Mieszanka fryza z andaluzem
  • Wygląd: Siwy ogier z szarą, kręconą grzywą oraz ogonem, rozjaśniającymi się na końcu i pięknymi szarymi kopytami.
  • Wzrost: Ok. 175 cm
  • Waga: Gdzieś tak ok. 675 kg
Umiejętności: Trochę umie leczyć. Jego mama go uczyła.
Historia: Urodził się w klanie. Nigdy nie odłączy się od tej grupy.
Inne: -
Kontakt: świat opowiadań (HW) Mrs Hajska (Discord)

26.02.2019

Mondream się oźrebiła!

Po długim (tak, dłuuugim...) oczekiwaniu na świat przychodzi kolejny członek klanu, a Mondream zyskuje syna - Zee. Gratulacje!
Zee
https://sphoto.nasza-klasa.pl/47847854/2392/main/fbc08b4947.jpeg

26.02.2019

Od Angel do Cardinana ,,Pierwszy krok miłości"

Obudziłam się z lekkim bólem pleców. Wstałam, po czym zauważyłam, że znajduję się przy wodospadzie, a przy mnie spał inny koń. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale ten ogier był piękny. Już kiedyś go widziałam. *Pewnie ze stada*-pomyślałam. Obudziłam go, boże, co bym innego miała robić?
- Em, cześć. - powiedziałam cicho i spokojnie. Ogier wstał, po czym otworzył szeroko oczy.
- Kim jesteś? Gdzie jesteśmy?- powiedział. Nie spodziewałam się takiej szybkiej odpowiedzi.
- Em, Angel. Jestem Angel. Nie wiem, gdzie jesteśmy i mi się to nie podoba. Chodź, chyba widzę stado. - odpowiedziałam. Ogier wstał i zaraz już szedł.
- Oh! Jakie ja mam maniery! Nazywam się Cardinano.- powiedział w końcu.
- Cardinano to piękne imię. - powiedziałam. Ogier się uśmiechnął. Ja także. Moje serce zaczęło szybciej bić. Zapomniałam nawet o bólu. Podeszłam odrobinkę do Cardinana, a on na mnie popatrzył opiekuńczo. *Jego serce pewnie też wariuje!*- pomyślałam. Cardinano też się przybliżył. W końcu doszliśmy do stada.
- To zaszczyt iść z tobą przez piękne lasy, ale dalej się zastanawiam-skąd my się tam wzięliśmy? - spytał ogier.
- Nie mam pojęcia. Odpuść. A gdyby tak...- zaczęłam mówić do ogiera, ale on mi przerwał.
- Jutro wybrać się...- zaczął mówić, ale ja mu przerwałam.
- Dziś. Wybierzemy się, by zobaczyć zachód nad Uws. Myślałeś o tym samym? - powiedziałam z uśmiechem.
-Tak. - odparł Cardinano. Ruszyliśmy w drogę.
-A może pójdziemy szybciej?- spytałam.
<Cardiano? Miłość : )>

25.02.2019

Od Kasji do Risy ,,Skała ratująca sytuację"

- Risa! Szybko! Biegnij do stada! Zawołaj pomoc i wróć! - krzyknęłam w stronę Risy przejęta - Migiem! Już! - po tych słowach Risa biegła już poprzez zawiłe ścieżki. ,,Pewnie się zmęczyła..." pomyślałam.
- A...A co ze mną!? - krzyczała z dołu Virginia.
- Za chwilę będziesz tu, na górze. Risa pobiegła po pomoc, więc bądź jej wdzięczna! - dostała w odpowiedzi klacz. Zauważyłam tam krzaczek z liśćmi, a przy sobie miałam taki sam. Skosztowałam jednego z soczystych liści. Były smaczne. Nie wiedziałam, czy nie zatrują Virginii, a co gorsza mnie. Jednak, przypomniałam sobie pewne szpiegowskie zebranie, ale to inna historia. Podczas tego zebrania po prostu uczyliśmy się odróżnić trujące od nietoksycznego. Z moich badań smaku tego liścia wiedziałam, że nie jest szkodliwy.
- Jeśli zgłodniałaś, zjedz trochę tych liści - powiedziałam do Virginii, pokazując na krzak. W tym momencie przyszła Risa z innymi końmi. Byłyśmy całkowicie gotowe do działania, gdy nagle...
- Jak zamierzamy ją wyciągnąć? - spytał jeden koń.
- No...miałam nadzieję, że macie jakiś plan... - otrzymali odpowiedź. Wszyscy uciszyli się. Nagle zauważyłam coś w tej sprawie bardzo przydatnego.
- Czy te liany się przydadzą? - spytałam.
- Tak, gdyby było miejsce na zaczepienie tej rośliny - odpowiedział jeden z koni.
- A może...Ta skała obok urwiska? A może raczej miejsca zdarzenia? - powiedział drugi z uśmiechem.
<Risa? Sorry za długie czekanie na ten odpisik...>

25.02.2019

Od Miriady do Etsiina ,,Przechadzka"

— A, dobrze. - odpowiedziałam po chwili. - Tylko stara rana trochę mi dokucza. A ty? - czułam się w obowiązku coś dodać. Nie jestem mocna w rozmowach, ale każdy głupi wie, że zwykłe ,,dobrze", wypowiedziane nawet najbardziej żywym tonem, wygląda raczej na zbywanie kogoś, niż szczere wyznanie.
— Też nie najgorzej. - na tym dialog się skończył. Nie mieliśmy żadnych tematów do rozmowy, a poza tym musieliśmy skupić się na tym, by nie połamać nóg w coraz trudniejszym terenie. Znaleźliśmy się w gęstym lesie, z czyhającymi pod śniegiem licznymi korzeniami drzew, i zwykłe potknięcie się mogło skończyć się tragicznie. Moje myśli zeszły na tory dnia wczorajszego. Niezaprzeczalnie ta noc mi się podobała. Cieszyłam się z towarzystwa, zniknęła większość moich obaw, jak się okazało, często wyimaginowanych. Niby Etsiin nie wyróżniał się specjalnie z tłumu - ot, zwykły, miły gość, a równocześnie miał w sobie to coś. Może kiedy lepiej go poznam, to się przekonam? No dobra, dość. Postanowiłam zabrać się za przemyślenia nad ważniejszymi sprawami. O tym, co zastaniemy na miejscu, wiedziałam prawie tyle, co nic, więc robiłam hurtowo plany pod najróżniejsze, najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Gdyby nie moje nastawienie do wartości życia i konieczności wojny, mogłabym zostać szeregowcem, a w przyszłości strategiem. Swoją drogą ciekawe, kiedy zabraknie mi alfabetu.
Zatrzymaliśmy się na sen w miejscu zdecydowanie bardziej górzystym od poprzedniego. Właściwie zrobiliśmy to dosyć wcześnie jak na obecną sytuację, ale to żadna ujma, wręcz zaleta. Zabrałam się szybko za napełnienie żołądka. Etsiin stanął obok mnie. Kułany dyskutowały i kuzgały się między sobą, a reszta ekipy ustawiła się trochę dalej. Gdy już oboje poczuliśmy się względnie syci, ogier zaproponował:
— Może przejdziemy się po okolicy? - w porę przypomniałam sobie, że to mój znajomy...czy tam przyjaciel...i nie mam się czego obawiać.
— Jasne, czemu nie. - odparłam. - W którą stronę?
<Etsiin? Wymyśl coś, proszęXD>

24.02.2019

Veni, Vidi, Vici! - Ponowne otwarcie bloga

Nastał ten wiekopomny dzień, w którym po kilkutygodniowym remoncie serce Eternal Freedom znowu zaczyna bić! *Moje swoją drogą też...*
  Renowacja bloga została zakończona i wracamy do normalnego funkcjonowania, co oznacza, że możecie nam już śmiało wysyłać wszelkie opowiadania, formularze itp. itd. Ale, bądźmy przy tym ludźmi - prosimy o lekkie przystopowanie w najbliższych dniach i uważne wczytywanie się w zakładki przez zadawaniem pytań o zmiany, teraz to my - administracja - potrzebujemy odpoczynku.
  Przejdźmy do sedna sprawy, co tu się podczas tej ,,ciszy" wyprawiało? Przedstawiamy Wam (całkiem spore :3) zestawienie wszystkich wprowadzonych zmian i ulepszeń:
  • Zmniejszyliśmy wymagania co do zdobywania pszenicy. Przyznajmy, były one trochę zbyt surowe, o czym zresztą wspomnieli niektórzy w badaniu. Miejmy nadzieję, że od tej pory podliczania na GPK będą wyglądały o niebo lepiej!
  • Przeprowadziliśmy drobne poprawki w tekście, a na stronie fabuły wykorzystaliśmy efekt zwijania, dzięki czemu tekst jest bardziej przejrzysty i przyjemniejszy w odbiorze!
  • Oprócz tego pojawiły się nowe sławy - zarówno pojedyncze postacie, jak i całe grupy!
  • Zaktualizowaliśmy strony Grafiki i Społeczności, które zostały ponownie rozdzielone na dwie zakładki, choć linki znajdują się w jednej.
  • Eternal Freedom doczekało się własnego komiksu! ---> https://echofamilii.blogspot.com/ Już niedługo pojawi się banner stronki.
  • Wydłużyliśmy długość życia naszych postaci z 16 do 20 lat, co oznacza przesunięcie limitów wiekowych w takich kwestiach, jak np. przejście na emeryturę. 12-latek to jeszcze żwawy, jary koń z przyszłością!
  • A jeżeli już o tej emeryturze mówimy...zauważyliście Rangi&Hierarchię? Właśnie w tej kwestii zmieniło się chyba najwięcej. Nasze umiejętności, sprawność, nabrały jakiegoś realnego znaczenia, wartości. Temtsel Dotood, gałęzie i stopnie rang, omegi... - nic, tylko siadać do lektury!
  • Znów z powyższą metamorfozą rang wiąże się reforma punktów w formularzu. Umiejętności przekształciły się w sprawność, bez podziału na poszczególne jej formy, a umiejętności dodatkowe zmieniły nazwę na zwykłe umiejętności. Rodzina zmieniła się w ogólne relacje postaci z otoczeniem. Wszyscy członkowie proszeni są o jak najszybsze przesłanie nowej wersji tego punktu!
  • Przycięliśmy zgrabnie zdjęcia w zakładce ,,Członkowie" i zmieniliśmy nieco układ w samych formularzach. Estetyka w końcu ważna rzecz!
UWAGA. Wszystkie punkty, rangi itp. zostały rozdzielone sprawiedliwie, tak, by nikt nie ucierpiał. Teraźniejsi emeryci nie zostaną przywróceni do swych ról. Dziękujemy ślicznie za uwagę.
Ufff...to do zobaczenia w opowiadaniach, kochani!

PS. Z radości nie mogłam się oczywiście powstrzymać od memowej relacji z remontu B), zapraszam zatem gorąco na EF-owego discorda ---> https://discordapp.com/invite/fwhYaXf

Znalezione obrazy dla zapytania memy remont
~Łowca much i ekipa SZAPULUTU
Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika