Na swojej drodze jednak napotkałam paru członków stada, którzy przejęli się moją historią i zorganizowali kolejny trening z szybkości. Początkowo pytała, czy przypadkiem nie mają nic do roboty i czy nie przeszkadzam. Odpowiedzi były dość różne, ale łączyły się w jedno znaczenie „Nie o mnie teraz chodzi, a poza tym nie mam nic do roboty i cieszę się, że mogę ci pomóc”. Chciałam ich za to obficie wynagrodzić. Byli tam: Khokh, Hadvegar, Bush Brawe (swoją drogą on nic nie robił, tylko się patrzył i stwierdzam, że to bardzo dobrze), Hiney i Mikado. Dość niezręcznie czułam się w towarzystwie samych ogierów i to w tak dużej ilości, lecz nie protestowałam. Był to mały biegowo, przełajowo (śmieszkowy) tor. Za bardzo nie dało się tego określić, bo tam było wszystko. Nawet trochę westernu. Hadvegar parę razy „utopił” się w rozstawionej wodzie, Hiney złamał przeszkodę (po nim startował Khokh i się wymigał, mówiąc, że nie ma sensu tego odbudowywać), Mikado bardzo wolno pokonywał niektóre obszary toru, ponieważ zależało mu na dokładności. Władca przeszedł bez szwanku i nie zrobił żadnych szkód.
Jednym słowem jednym szło gorzej, drugim lepiej. Te ćwiczenia zdecydowanie wynagrodziły ostatnie niepowodzenie.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!