- Dobrze, będę miał to na uwadze. Ale zastanowię się jeszcze, czy przejdziemy przez samą pustynię. Czy na pewno ty i Peril dacie radę?- powiedziałem. Nie chciałem, aby Nadira pomyślała, że nie wierzę, iż da radę. Po prostu się o nią martwiłem i chciałem się upewnić.
- Tak, na pewno- odparła klacz.
- Dobrze. Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytałem.
- Chyba po prostu poszukam gdzieś jakiegoś miłego, spokojnego miejsca i sobie odpocznę. O ile Peril mi na to pozwoli- mówiąc to, Nadira lekko się uśmiechnęła.
- Nie martw się. Mała jest tutaj bezpieczna, zresztą, na pewno ktoś się nią zajmie, żebyś ty mogła odpocząć- powiedziałem.
- Tak, ale Peril nikogo tutaj nie zna.
- Mnie zna- odparłem po chwili. Kilka sekund później źrebak wesoło do nas podbiegł.
- Peril, chciałabyś może pójść ze mną na małą wycieczkę po klanie?- spytałem. Klaczka spojrzała niepewnie najpierw na mnie, potem na swoją opiekunkę. Przez chwilę wyglądało, jakby czekała na reakcję Nadiry. Następnie schowała się za klaczą.
- To chyba znaczy: nie. Widocznie nadal nie ma do mnie zaufania- powiedziałem wesoło. Reakcja źrebaka trochę mnie rozbawiła.
- Na pewno jeszcze się do ciebie przekona. Jest po prostu nieśmiała- odparła Nadira.
- Podobnie jak ty.
- Właściwie to tak.
- Dobrze, ja w takim razie zostawiam was na razie same, żebyście sobie odpoczęły- powiedziałem, po czym pożegnałem się i odszedłem. Musiałem przemyśleć, którędy dalej będziemy wędrować. Przez samą pustynię Gobi, czy naokoło? Była to jedna z chwil, w których żałowałem, że muszę rządzić klanem sam jeden i nie mam kogo prosić o radę. Oczywiście pod ręką zawsze była Rada Starszych, ale mimo wszystko dla mnie to nie było to. Brakowało mi kogoś, komu mógłbym zwierzyć się z wszystkich wątpliwości i radości. Wiedziałem jednak, że już następnego dnia musimy ruszać. Zdecydowanie za długo jesteśmy już w jednym i tym samym miejscu. Miałem nadzieję, że Nadira i Peril zdążą wypocząć. Mówiąc szczerze, mimo że nadchodziło lato, bezpieczniejszą drogą wydawała mi się ta prowadząca przez pustynię. Mielibyśmy mniejsze szanse napotkać ludzi. I Nadira znała te tereny, ja zresztą trochę też. Ponadto zawsze, jeśli coś pójdzie nie tak, możemy zawrócić. Z tym, że na pustyni panują naprawdę ostre warunki i prędzej czy później dotrzemy do miejsca, gdzie z którego nie będzie się już opłacało wracać i zostaniemy zmuszeni iść dalej- rozmyślałem nad tym, jaką decyzję podjąć. W końcu zdecydowałem się zaryzykować. Po podjęciu decyzji udałem się na posiłek. Potem, pod wieczór, poszukałem Nadiry. Znalazłem ją jak zwykle na uboczu. Skubała kępkę trawy, Peril zaś wesoło brykała kilka metrów dalej. Przywitałem się z klaczą, po czym od razu przeszedłem do rzeczy.
- Zdecydowałem, że, jeśli nadal uważasz, iż obie z Peril dacie radę, pójdziemy przez pustynię. Czy w takim razi zgodzisz się pomóc mi przeprowadzić klan?
<Nadira?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!