Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

13.06.2017

Od Calipso (F) (Gimnastyka) - ,,Zbliżamy się" R. 2

Gdy tylko otworzyłam oczy, szybko wstałam i energicznym krokiem podążyłam w stronę wodopoju. Krótkie, ale treściwe śniadanie przygotowało mnie na dalszą część dnia. Stado już się obudziło, wszyscy rozglądali się z zaciekawieniem, wypatrując nie wiadomo czego. Oczywiście to dopiero początek. Należało w najbliższym czasie zebrać potrzebne materiały; to był nasz główny cel. Wkrótce wszyscy rozeszli się do pracy, a ja postanowiłam najpierw obserwować pracę innych. Z początku skierowałam się w stronę polany, lecz nogi poniosły mnie lekkim kłusem w pobliże Opium. Kładła właśnie obok podobnego ,,pęczku" roślinę o długiej, cienkiej łodyżce, zakończoną purpurowym kwiatem o drobnych płatkach.
- Besus. - szepnęłam do siebie. Klacz podniosła głowę i uśmiechnęła się ledwie zauważalnie.
- O, witaj, Calipso. Mam już prawie połowę pożywienia. - oznajmiła.
- To...świetnie. Oby tak dalej. - rzekłam z podziwem. Byłam zaskoczona, że poszło jej tak szybko. Przynajmniej miałam pewność, że wybrałam odpowiednią osobę. Podeszłam do robionych zapasów, by przyjrzeć się im bliżej. Rozpoznałam wśród nich turówkę wonną, zwaną żubrówką, sporo zwykłej trawy, trochę orlików (nieco kwaśne, ale dobre), wiele ziół najczęściej w niewielkiej ilości, jak migdałecznik chełubowiec, ciemna mięta, piołun, także irysy, ostatnie owoce rokitnika, czarna porzeczka i liście karagany syberyjskiej oraz kilku innych drzew. Nieliczne pędy były uschnięte, jednak przymknęłam na to oko, wiedząc, że się stara. Następnie odwiedziłam Evil War, polerującą swój sztylet o gładką krawędź kamienia. Zarżałam cicho na powitanie, i położyłam się obok.
- Wszystko okey? - spytałam po chwili, by przerwać milczenie.
- Yhym. - mruknęła niezbyt przekonująco w odpowiedzi, ale na razie to mi wystarczyło. Nie zamierzałam jej dręczyć pytaniami. Zanim otworzyłam pysk, zabójczyni wyrecytowała:
- Plan jest taki. Przed uroczystością rozejrzę się po okolicy, a kiedy dam znak, możecie zaczynać. Będę cały czas w pobliżu, aż do zakończenia. W razie czego, wszyscy ukryjemy się w pewnym rowie.
- Dobrze, zgadzam się. - przytaknęłam i odeszłam, pozwalając jej pozostać w samotności. Kolejnym przystankiem byli Wiktor i Kallen. Spierali się właśnie o coś między gałęziami a lianami. Na mój widok natychmiast zamilkli.
- Witaj, Calipso. - powiedzieli równocześnie.
- Czy macie już jakieś koncepcje? - walnęłam prosto z mostu, nie chcąc tracić czasu na jałowe dyskusje. Czas mnie gonił.
- W sumie tak. - oznajmił gniady ogier z nutką wątpliwości. Zaczęli mi wyjaśniać, co i jak, pokazywać za pomocą gestów i różnych przedmiotów, popróbowałam paru rzeczy i ogólnie szło im bardzo przyzwoicie, chociaż czasem się kłócili i wtrącali do siebie. Wiele pomysłów przypadło mi do gustu, zaproponowałam tylko kilka zmian.
- Reszta to niespodzianka. - mrugnął do mnie młody Kallen. Uśmiechnęłam się porozumiewawczo, po czym ruszyłam do ostatniej rzeczy - przygotowań polany. Południe chyliło się ku upadkowi, robiło się coraz cieplej i przyjemniej, nie gorąco i lepko. Pogoda nam sprzyja. Już w oddali zauważyłam szybko poruszające się sylwetki. Relikta i Italia galopowały po okręgu, coraz bardziej go zacieśniając, a następnie nagle odskakując od środka na zewnątrz i powtarzając tę samą trasę. Pot spływał im po szyjach, ale wytrwale na przemian kłusowały i przyspieszały, ubijając glebę wraz z trawą. Wtem zatrzymały się.
- No, chyba wystarczy... - mruknęła bułana klacz, łapiąc gwałtownie powietrze, a potem dostrzegła mnie. Podeszłam szybkim krokiem i pochwaliłam je, uderzając mocno kopytem, by się upewnić:
- Dobra robota. - uśmiechnęły się, zadowolone. - A gdzie Michelle?
- Poszła poszukać jakichś długich pnączy, żeby je rozwiesić... - zainteresowałam się teraz wszystkim, co zostało do tej pory zrobione. Wbite w ziemię martwe, wysokie pale sterczały do góry, zapewne przywleczone tu z lasu i mające posłużyć za stelaż.
- Jutro to wszystko udekorujemy. - zapewniły dziewczyny.
- No, to wszystko. - westchnęłam z ulgą, oddalając się w cień drzew. Ale raptownie przypomniałam sobie jeszcze o Edwardzie i tradycjach. Ech...chyba mogę mu zaufać. - pomyślałam niepewnie, lecz położyłam się. Na pewno sobie poradzi.
<CDN>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika