Na imię miała ładnie - Sirocco. Postanowiłem wpierw zapoznać ją z resztą źrebiąt, z dwóch powodów: większość potrzebowała odpoczynku po porannych harcach, a poza tym wolałem mieć już tę sprawę z głowy, niż wyjaśniać wszystko w trakcie. Wpierw natknęliśmy się na moje rodzeństwo, a w niedługim czasie udało się przedstawić klaczce całą ekipę. Ponad jej połowa należała także do frakcji.
Postanowiłem zaprowadzić towarzyszkę na najbliższe, niewielkie wzgórze. Sam miałem jeszcze w pamięci, jak wiele trudu sprawiało mi wdrapywanie się na większe pagórki, a wolałem jej nie przemęczyć - w końcu nie wiadomo, czy nie ma jakichś dolegliwości. Za nami podążyło towarzystwo składające się z córek Kirka, Mint, mego rodzeństwa i oczywiście naszej dwójki. Gdy dotarliśmy już na szczyt, przez długą chwilę odpoczywaliśmy, podziwiając widoki i mniejsze z tej perspektywy konie z klanu. Następnie rozpoczęła się spontaniczna zabawa w ganianego, przeplatana czasem jakimiś zgadywankami.
Wreszcie po udanej rozrywce położyłem się w trawie, podwijając kończyny pod siebie. Sirocco poszła w moje ślady, po czym zapatrzyła się na połacie stepu. Wtem przypomniałem sobie o planach.
— Sirocco. Mam sprawę. - rzekłem, odwracając łeb w jej stronę.
— Jaką? - spytała z zaciekawieniem.
— Miałabyś ochotę dołączyć do frakcji ,,Wiatrów prerii"? - uśmiechnąłem się.
<Sirocco? No, przyznam, że w wątku posunęliśmy się o...milimetryXD>
— Sirocco. Mam sprawę. - rzekłem, odwracając łeb w jej stronę.
— Jaką? - spytała z zaciekawieniem.
— Miałabyś ochotę dołączyć do frakcji ,,Wiatrów prerii"? - uśmiechnąłem się.
<Sirocco? No, przyznam, że w wątku posunęliśmy się o...milimetryXD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!