Nie bardzo ufałam tej nowo poznanej klaczy. Już chciałam jej odmówić, ale wtedy Virginia nachyliła się do mnie i wyszeptała:
-Może właśnie trafiła nam się okazja na zrobienie czegoś ciekawego! Możemy zobaczyć, co ma do zaproponowania, wyciąć jej jakiś kawał albo po prostu dowiedzieć się czegoś o pierwszym koniu spoza naszej rodziny, nie licząc Shiregt'a-powiedziała moja siostra, nie kryjąc podekscytowania. W duchu przyznałam jej rację, po czym pokiwałam głową na znak, że się z nią zgadzam.
-Co takiego miałybyśmy porobić?-zapytała moja siostra, robiąc kilka kroków naprzód. Zazdrościłam jej pewności siebie.
-Zależy, co wy macie do zaproponowania-odparła Kasja.
-A tak właściwie, to czy ty należysz do tego...naszego klanu?-spytałam. Przypomniało mi się, że przecież ja i Virginia jesteśmy członkiniami jakiegoś stada, chociaż za wiele nas to nie obchodzi. Mama niezbyt przychylnie się o nim wyraża.
-Tak, należę do Klanu Mroźnej Duszy-odpowiedziała klacz.
-Tak jak my-stwierdziła moja siostra.
-Naprawdę?-zdziwiła się Kasja, ale nie dopytywała o to więcej.-A więc, może chcecie się w coś pobawić?-dodała po chwili.
-Jasne, czemu nie, prawda Risa?-powiedziała Virginia, odwracając się na chwilę w moją stronę. Była to z jej strony właściwie tylko formalność, bo doskonale wiedziała, że gdzie ona, tam zawsze i ja!
-Świetny pomysł-odparłam.
-Może w chowanego?-zapytała klacz. Ja i moja siostra spojrzałyśmy na siebie, po czym zaczęłyśmy się głośno śmiać. Klacz patrzyła na nas z rosnącym zdziwieniem, co tylko bardziej nas śmieszyło. Niechcący przypomniała nam bowiem o żarcie, którego ofiarą stał się nasz nielubiany braciszek. Kasja musiała chyba pomyśleć, że albo coś nas opętało, albo jesteśmy nienormalne. W końcu zdołałam się jakoś opanować i wyjaśnić jej sytuację.
-Mamy z tą zabawą pewne zabawne wspomnienie-powiedziałam.
-Rozumiem-odparła po chwili klacz niepewnym głosem.
-A tak właściwie to czym zajmujesz się w klanie? Znaczy, jaką masz rangę, bo nasza mama mówiła, że każdy koń jakąś ma. Chyba że jest za stary, aby coś robić. Jesteś za stara?-zapytała wprost moja siostra. Kasja zaśmiała się krótko, po czym udzieliła nam odpowiedzi:
-Nie, oczywiście, że nie! Jestem szpiegiem, kronikarzem i nauczycielką walki-wyjaśniła.
-Nauczycielką walki?-powtórzyłam po niej.'
-Zgadza się. Kiedyś pewnie i was będę uczyć-odparła klacz.
-Nieźle. A pokażesz nam coś?-spytała Virginia.
-Może lepiej nie...chyba jeszcze jesteście za młode-powiedziała z wahaniem Kasja.
-Dlaczego nie? Wcale nie jesteśmy "za młode"!-zawołałam oburzona. Moja siostra oczywiście mnie poparła.
-Naprawdę chcecie spróbować prawdziwej walki?-odparła Kasja, dość tajemniczym i nieco złowrogim tonem. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, choć mogłam się mylić. Jednak ani ja, ani moja siostra nie byłyśmy przecież tchórzami.
-Tak!-zawołałyśmy jednocześnie.
<Kasja? Masz pomysł na jakąś akcję? Bo u mnie na razie krucho z weną XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!