- Nie, spoko. Jestem szpiegiem tropiących takich jak my. - uśmiechnąłem się zadziornie - Och...gdybamy i gdybamy, a ja się nie przedstawiłem...no więc Mikado...Witaj..mogę mówić ci Ma?
- Oczywiście, oczywiście.
Zbliżała się noc. Gałęzie drzew uginały się pod naporem wiatru. Byłem ciekaw co się dzieje tam, gdzie spoglądała klacz. Nie odwracałem głowy. Szliśmy przed siebie.
- Popatrz - szepnęła w końcu klacz.
- Aha - odwróciłem się, a moim oczom ukazał się piękny widok - Zostaniemy tu chwilę?
- Okej, najwyżej znowu się nie wyśpię.
- Nie wyśpisz? Możemy wrócić...
- Nie, chodź - pociągnęła mnie w dół.
Turlaliśmy się i turlaliśmy. Czułem się jakbym stracił połowę grzywy i ogona, chociaż byliśmy dopiero w połowie.
Zasnęliśmy w miejscu, gdzie drzewa rosły rzadziej i tworzyły przytulną polankę.
....................................................................................................................................
Rano rozchyliłem powieki. Ma siedziała na pniaku, a jej grzywa falowała na wietrze.
Uniosłem głowę. Panowała przyjemna atmosfera. Podszedłem do Marabell Staliśmy bez słowa jakiś czas. W końcu klacz odezwała się.
- Zaraz muszę iść do stada spełniać rangę.
- O kurczę, ja też.
- Wracamy razem - uśmiechnęła się.
Manewrowaliśmy między pniami drzew, idąc po naszych wczorajszych śladach. W końcu byliśmy już blisko. Ja wywaliłem się po drodze kilka razy. Stanęliśmy i po chwili pobiegliśmy przed siebie. Parę razy musiałem się zatrzymywać, żeby nie wyprzedzać klaczy, dając sobie czas na odpoczynek. Jakimś cudem dotarliśmy. Gdy wszedłem na miejsce postoju pojawił się władca.
- Marabell, dzisiaj masz służbę z Mikado. - powiedział.
- Dobrze. - skinąłem głową razem z klaczą.
- Chodźcie już na stanowiska. - przerwał nam.
- Dobrze. - odpowiedzieliśmy.
<Marabell?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!